sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 50 "Płonąc jak ogień"


Jenny's POV

- Myślałam o tym całą noc i uważam, że powinniśmy zrobić sobie przerwę – wyrzuciłam to w końcu z siebie.
Nic nie odpowiedział, tylko wpatrywał się we mnie w osłupieniu, jego wzrok stał się nie obecny, a po chwili go opuścił. Jego oczy ledwo zauważalnie zaszkliły się. Przeczesał palcami swoje jedwabne włosy i spojrzał na mnie.
- Proszę, nie rób tego – poprosił.
- Justin to nie jest zerwanie, ja po prostu potrzebuje czasu, żeby pomyśleć o tym wszystkim i..
- I potem ze mną zerwiesz.. - jego głos się załamał. Przetarł ręką oczy, a następnie przybliżył się do mnie. - Nie mogę cię stracić, za bardzo cię kocham – powiedział, przejechał językiem po swoich wargach, nawilżając je. - Nie potrzebujemy tej przerwy, wiem, że ostatnio popełniłem kilka błędów, ale nie popełnię ich drugi raz. Chcę być przy tobie, ponieważ jesteś jedyną osobą w moim życiu, która sprawia, że się uśmiecham.
- Ja tego potrzebuję, Justin – odparłam, łzy napłynęły do moich oczu. Wiedziałam, że jeśli mu ulegnę, nic się nie zmieni. Muszę przemyśleć kilka spraw, a jestem pewna, że przy nim mi się to nie uda.
- Ja nie potrafię... - mruknął, smutno wpatrując się w moje oczy.
- Ja nie potrafię żyć, Justin. Przez całą noc myślałam, jak można było zakończyć te wszystkie problemy i wiesz, co z tego wywnioskowałam? Nie ma rozwiązania, zagroził mi, że jeśli komukolwiek powiem, on mnie zabije, Justin. Już nawet nie chodzi o nasze problemy. Ja się po prostu boję, że z mojego powodu stanie ci się krzywda, tak jak ostatnio. Nie zniosę tego znowu. - Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. - To wszystko nie ma sensu, boję się wyjść z domu. Ja chciałabym żyć jak normalna dziewczyna, a nie w ciągłym strachu.
- Dlatego masz mnie, przy mnie jesteś bezpieczna... - przerwałam mu.
- Ale czy ty jesteś bezpieczny przy mnie? - spojrzałam w jego oczy.
- Tak – ujął moją twarz w swoje ręce i kciukami wytarł łzy z moich policzków.
- Skąd ta pewność? - zapytałam.
- Znam Chrisa i jego możliwości – odparł, nie wgłębiając ją w szczegóły.
- Jak to znasz Chrisa? - zapytałam zaskoczona.
- Nie możemy zakończyć tego co jest między nami przez niego... - zmienił temat.
- Wiem, ale co ja mam zrobić? On nigdy nie zostawi mnie w spokoju, a ja nie daję już rady. Wracam do tego stanu sprzed kilku miesięcy. Czasami chcę już to wszystko zakończyć... - powiedziałam mu szczerze, patrząc w jego oczy. Zaczęłam płakać, a moje ciało zaczęło się trząść. Justin przyciągnął mnie do siebie i przytulił, kojąco gładząc moje plecy.
- Shh... - szepnął do mojego ucha, ale ja zamiast się uspokoić zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Miałam w swoich rękach cały swój świat, ale próbowałam go odtrącić. Widziałam, że go krzywdzę. W jego oczach można ujrzeć teraz tylko smutek i to tylko moja wina. On popełnił kilka błędów, ale ja krzywdzę go jeszcze bardziej. Wiem, że nie łatwo mu jest patrzeć na to co się ze mną dzieje. Po wszystkich spotkaniach z Chrisem on jako jedyny jest przy mnie i on jako jedyny o wszystkim wie. Wszystko na około mnie już traci sens. Czuję się bezsilna, chcę się poddać, lecz on jako jedyny stoi na mojej drodze. Jeśli bym odeszła on w końcu by o mnie zapomniał i jego życie zmieniłoby się na lepsze. Tak by było najlepiej.
- Justin, proszę wracajmy do domu – wyłkałam.
- Dobrze – powiedział, składając pocałunek na moim czole.

***

- Już wyjeżdżacie? - zapytała się Margaret.
- Tak, Jenny musi już wracać do domu, no i jutro trzeba iść do szkoły – odparł Justin.
- No dobrze, szkoda. Musicie mi obiecać, że nie długo razem nas odwiedzicie – powiedziała.
- Oczywiście – odparłam z uśmiechem.
- Chłopaki! Chodźcie tutaj szybko – krzyknęła, wołając resztę rodziny. Kiedy oboje do nas dołączyli, mówiła dalej – Nasi zakochani już niestety wyjeżdżają – poinformowała ich.
- Już? – zapytał się dziadek Justina ze smutkiem w głosie – tak szybko?
- Musimy, jutro szkoła – powiedział Justin.
- No tak, wy jeszcze się uczycie – westchnął. - No cóż, więc...
- Nie możecie wyjechać! Nie dokończyłem swojej misji! - krzyknął Simon.
- Jakiej misji? - zapytałam ciekawa.
- Nieważne – spuścił głowę.
- No dawaj mały, czego się boisz? - powiedział Justin.
- Ty przez cały czas byłeś dla mnie zły, więc miałem plan, żeby odbić ci Jenny – odparł dumny z siebie i swojego planu.
Justin automatycznie wybuchł śmiechem, a do niego dołączyła reszta rodziny. Ja zachichotałam tylko i spojrzałam na Simona, który zrobił się cały czerwony na twarzy.
- Myślisz, że udało by ci się? - powiedział podczas śmiechu.
- No nie śmiejcie się już z niego – obroniłam malca – Justin żegnamy się i czas już jechać.
Justin dalej śmiejąc się podszedł po kolei do swoich dziadków i zaczął się z nimi żegnać, a ja poszłam w jego ślady.
- Ze mną nigdy nie wygrasz, młody – powiedział kiedy podszedł do Simona i poklepał go po plecach.
Przewróciłam oczami i podeszłam do chłopca. Ukucnęłam obok niego i uśmiechnęłam się.
- Następnym razem na pewno ci się uda – powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Chłopak uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha i przytulił mnie na pożegnanie. Kiedy mnie puścił, wystawił Justinowi język.
- Widzisz? Myliłeś się – powiedział z uśmieszkiem na ustach.
- Chciałbyś – prychnął.

***

Kiedy już znaleźliśmy się w samochodzie, atmosfera automatycznie się zmieniła. Znowu napięcie było wyczuwalne pomiędzy nami. Moje złe myśli powróciły, a ja nie mogłam ich przegonić.
- Justin? - mruknęłam cicho.
- Tak? - zapytał.
- Możesz mi teraz powiedzieć, skąd znasz Chrisa? - spojrzałam na niego.
- Eh... Pamiętasz jak powiedziałem ci ze jestem gotowy żeby zdradzić ci moją tajemnice? Tylko kilka osób wie, co tak na prawdę zdarzyło się w przeszłości i jaki udział miał w niej Chris. Był dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałem, kiedy moi rodzice postanowili się rozwieść on jako jedyny był przy mnie i wspierał mnie w tych trudnych chwilach. Po jakimś czasie wszystko zaczęło się zmieniać, on wpadł w towarzystwo, które całkowicie go zmieniło. Zaczął pić, palić, ćpać, gdyby na tym się skończyło byłoby dobrze, ale Chris zapragnął zadawać się z jednym nowojorskim gangiem. Uważał, że tylko dzięki nim coś osiągnie. Kompletnie go nie poznawałem, wiele razy próbował wciągnąć mnie w ich interesy wmawiając, że nadawałbym się do nich idealnie. Choć mu kilka razy odmówiłem, coraz częściej się nad tym zastanawiałem. Wiedziałem, że to jest złe, nie chciałem być taki jak oni, ale miałem tylko Chrisa. Chodziłem z nim na wszystkie imprezy, spotykałem się z nim i jego nowymi znajomymi codziennie. Stawałem się tacy, jak oni. Ważne były tylko imprezy, dziewczyny i używki. Zapomniałem o rodzinie, szkole i wszystkim co wcześniej było dla mnie priorytetem. Zmienili mnie...
- Justin, nie masz się czego wstydzić, każdy w swoim życiu miał taki czas kiedy próbuje nowych rzeczy – przerwałam mu.
- Dobrze, ale gdybym tego wszystkiego nie robił, nie stało by się to, co się stało – mruknął, wpatrując się w drogę przed sobą.
- Co się stało? - zapytałam cicho.
Przez pewien czas milczał, ale w końcu zdobył się na to, żeby kontynuować.
- Kiedy w końcu udało im się namówić mnie, żebym do nich dołączył, stwierdzili, że muszą mnie sprawdzić. Wtedy nie było odwrotu, napaliłem się na to, żeby do nich należeć. Nie obchodziły mnie konsekwencje. Powiedziałem im, że jestem w stanie zrobić wszystko. Zażądali, żebym zajął się pewną dziewczyną, której chłopak był im winny pieniądze.
______________________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście dzisiaj czekać. Rozdział krótki, ale pełen emocji. Mam nadzieje, że wam się spodoba.

Kochani, blog ma już ponad 53 000 wejść! Dziękuję wam bardzo za wszystkie komentarze i miłe słowa na twitterze i asku. Dzięki wam mam ochotę pisać dalej i więcej. Kocham was i dziękuję za wszystko<3

Jakieś pytania? http://ask.fm/myczekk

Chciałabym wam polecić bloga mojej przyjaciółki, która wyprowadziła się do Nowego Jorku i tutaj opisuje swój pobyt w stanach i zmiany w jej życiu, opisuje jak bardzo rożni się życie tam a w Polsce, serdecznie zapraszam xx http://alwaysgivelifeameaning.blogspot.com/

wasza @changemydream

25 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3
    My też cię kochamy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział jestem ciekawa co takiego Justin miał zrobić tej dziewczynie mam nadzieję że w następnym rozdziale wszystko wyjaśnisz ! :) My też Cię kochamy:* Czekam z wielką niecierpliwością na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jednym słowem .... supeeer :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekan na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne. Cudo. Po prostu genialne!
    Jak zawsze z resztą. ♥

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.:)
    Ściskam, @xbelieveyoux

    OdpowiedzUsuń
  6. superr czekam na nastepnyy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <3 Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nienawiść, która przeradza się w bezgraniczną miłość :)
    http://next2ujustinbieber.blogspot.com/
    Zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny rozdział!
    Mam nadzieję, że ich związek się nie rozpadnie...
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) x

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział, jak zawsze z resztą. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. boskie! czekam na następny ;)
    marti :D

    OdpowiedzUsuń
  12. cudo! Kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ok ja czytam dokladnie 36 blogow ten jest zajebisty ale musisz cos zmienic wiem ze pewnie sie wsciekniesz ze prosze o zmiane no ale ktora zastraszana nastolatka 3 proby gwaltu nie zglosila by tego na policje, mnie gosciu dotknal a juz skladalam zeznania. A co dopiero nie powiedziec swojemu starszemu bratu! Ja mam starszego kuzyna 23 lata i gdyby mnie chcial zgwalic a moj kuzyn mnie ocalil to przysiegam ze przytulam go i mowie mu cala historie, chodzi o to ze jesli policja go zamknie to gowno jej zrobi, jesli bedzie sie bala to dostanie ochorne. Tak jest w UK i US a to sie odbywa w US wiec ona musi opowiedziec swoja historie. Jesli tego nie zrobi to narazi tym wszystkie dziewczyny w szkole. Tylko to sie musi zmienic. ;) ;* @yound_stupid ~Caroline

    OdpowiedzUsuń
  14. mam nadzieję, że będą cały czas razem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. JEJEJEJEJEJ *____* CUDNY I emocje... :D czekam nn kocham cię!! .Ania

    OdpowiedzUsuń
  16. jak można skończyć w takim miejscu? : o
    no jak? lecę dalej asdfghjkl

    OdpowiedzUsuń