wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 42 "Bezsilność"


WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM! PRZECZYTAJCIE!
________________________________________________________

Justin's POV

- Jen! - krzyknęła Amy do słuchawki, wstając z chodnika. - Justin krwawi!
- Amy, uspokój się, nic mi nie jest - mruknąłem.
- Nic? Zwariowałeś? - popatrzyła na mnie jak na idiotę.
- Oddaj mi telefon, chcę pogadać z Jenny - powiedziałem stanowczo.
- Amy! Co się dzieje? - usłyszeliśmy głos Jen, pochodzący z telefonu.
- Jen, zaraz do ciebie zadzwonię, muszę coś zrobić z Justinem. Poczekaj pięć minut - powiedziała i rozłączyła się.
- Nie wiem, czy to był dobry pomysł - westchnąłem. - Co ty tu robisz? - zapytałem.
- Liam do mnie zadzwonił i poprosił, żebym po ciebie przyjechała, ale nie mówił mi, że leżysz ranny na ulicy - odparła szybko. - Co ci się stało? - zapytała spanikowana.
- Miałem mały... wypadek, ale już jest okej. Odwieziesz mnie do domu? - zapytałem spokojnie.
- Do domu? Ty musisz jechać do szpitala, a nie do domu! - krzyknęła.
- Szpital? - prychnąłem. - Zawieź mnie do domu, albo zadzwonię po kogoś innego - spróbowałem się trochę podnieść, ale skutkiem tego był kolejny upadek na ziemie. Zacisnąłem oczy i sapnąłem zrezygnowany.
- Nawet nie możesz się podnieść... Myślisz, że... - przerwałem jej.
- Proszę cię, Amy. Zawieź mnie do domu. - mruknąłem, lecz wiedziałem, że jej nie przekonałem. - Przecież nie będę sam, moja mama się mną zajmie - westchnąłem.
- Dobrze, niech ci będzie - zgodziła się.
- Przecież nic... Zgodziłaś się? - spojrzałem na nią zaskoczony.
- Umm... tak? - uniosła jedną brew. - Ale najpierw powiedz mi kto ci to zrobił?
- Możemy o tym porozmawiać kiedy indziej? Naprawdę to wszystko jest skomplikowane, a ja wolałbym teraz leżeć w łóżku, a nie na ulicy. – przypomniałem.
- Ehh... no dobra, ale wrócimy do tego tematu. Teraz chodź, pomogę ci wstać. Jedziemy twoim czy moim samochodem? – zapytała.
- Nie dam ci prowadzić mojego samochodu, więc znasz odpowiedź – odparłem.
- Przecież nie jestem złym kierowcą – owinęła moje ramie wokół swojej talii i zaczęła pomagać mi wstać. Podparłem ciężar swojego ciała na niej i zacisnąłem zęby z bólu.
- Nie? To widocznie kto inny rozwalił swój samochód cztery razy w przeciągu miesiąca – szarpnęła mnie w stronę samochodu. – Amy! To boli – syknąłem z bólu.
- Oj, przepraszam nie wiedziałam – powiedziała sarkastycznie, uśmiechając się krzywo. – Muszę zadzwonić do Jenny.
Doszliśmy do auta i brunetka pomogła mi wsiąść do niego, a sama została na zewnątrz, wyciągając swój telefon z kieszeni. Miała zamiar odejść kawałek od samochodu, ale ją zatrzymałem.
- Możesz rozmawiać z Jenny przy mnie, wiesz? – zauważyłem.
- Um.. Tak, ale mogę też na osobności – odeszła kawałek od samochodu i przyłożyła telefon do ucha.

Jenny’s POV

            W końcu usłyszałam dzwoniący telefon. Amy najpierw mówi mi, że Justin jest ranny, a zaraz się rozłącza. Co jest? Przez te całe pięć minut nie mogłam się uspokoić. Chodziłam przez cały czas po pokoju i myślałam o tym, co się dzieje z Justinem. Dlaczego został ranny i czy bardzo z nim źle?
- Jenny, przepraszam, że tak przerwałam, ale musiałam go zawlec do samochodu, bo nawet nie miał siły wstać – powiedziała przepraszającym tonem.
- Jak to nie miał siły wstać? Amy co tam się dzieje? Co się stało Justinowi? – zapytałam szybko na jednym wydechu.
- To było tak, Liam zadzwonił do mnie i poprosił, żebym przyjechała po Justina pod jakiś hotel, nic nie robiłam, więc się zgodziłam i gdy po niego podjechałam patrzę, a on leży na ziemi w okropnym stanie. Nie chciał mi powiedzieć co się stało i poprosił, żebym zawiozła go do domu – wytłumaczyła.
- Pod hotelem? – szeroko otworzyłam oczy. O nie! Nie, nie, nie, nie tylko nie to... Przetarłam ręką skronie.
- Tak, nie pamiętam jak się nazywa, ale w nazwie są anioły – powiedziała. – No, więc Jen ja muszę kończyć i odwieźć go do tego domu.
- No jasne, dziękuje, że mi wszystko powiedziałaś. Na razie – zakończyłam rozmowę.
- No pa – odparła i się rozłączyła.
            Justin był u Chrisa. Jest ranny, muszę do niego jechać. Teraz nie obchodziły mnie żadne konsekwencje, po prostu chcę być teraz przy nim .
            Szybkim krokiem udałam się do pokoju Andre. Weszłam do środka i zaspałam go leżącego i oglądającego telewizor.
- Co jest, Jenny? Przyszłaś ze mną w końcu porozmawiać? – uniósł jedną brew, a ja pokręciłam głową.
- Potrzebuję twojej pomocy – powiedziałam.
- O co chodzi? – zmarszczył czoło i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Muszę jechać teraz do Justina, a rodzice mnie nie puszą samej, ale jeśli ty powiesz im, że przykładowo muszę jechać po coś do Leny, a ty mnie zawieziesz to się zgodzą – wytłumaczyłam.
- Nie ma szans, nie pojedziesz do niego – odpowiedział stanowczo.
- Andre, proszę. On jest ranny – powiedziałam błagalnym głosem.
- Ranny? Około dwóch godzin temu przecież pojechał do domu, tak? – zapytał.
- Tak myślałam, ale on pojechał do tego hotelu. Rozmawiałam z Amy i właśnie wiezie go do domu. Muszę do niego pojechać, proszę cię, braciszku.
- Jenny, spokojnie. Pewnie nic mu nie jest, a ty panikujesz – odparł i położył się znowu.
- Andre! Jeśli pojedziesz ze mną, będziemy mogli porozmawiać o tym wszystkim i w ogóle – zachęciłam go. Przez chwilę mi nie odpowiadał.
- Dobra – powiedział po chwili – ale chcę wiedzieć wszystko.
- Chodźmy – podeszłam do niego i pociągnęłam go w stronę drzwi. Był ode mnie silniejszy, więc zamiast szybko zejść na dół, ociągał się z każdym krokiem. – Andre!
- No przecież idę – powiedział.
            Po zejściu na dół, Andre wytłumaczył rodzicom z jakiego powodu musimy natychmiast pojechać do Leny. Gdy byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy do domu Justina próbowałam jak najdłużej odwlekać rozmowę o Chrisie. Nawet nie wiedziałam, czy mam powiedzieć mu prawdę, czy mam skłamać to wszystko jest tak bardzo trudne i pomieszane.
- Zaczynaj – powiedział, odchodząc od wcześniejszego tematu.
- Ale co? – zapytałam, udając że nie wiem o co chodzi.
- Co robiłaś dzisiaj w tym hotelu i kim jest ten koleś, z którym byłaś w pokoju? – zapytał, wpatrując się w jezdnie.
- Andre... to jest wszystko tak bardzo skomplikowane... – odparłam.
- Mów – przerwał mi ostro.
- Justin zabronił mi się z nim zadawać, ponieważ to jest złe towarzystwo dla mnie, ale jak dzisiaj zadzwonił do mnie i błagał o pomoc po prostu nie potrafiłam mu odmówić – skłamałam. – No i oszukał mnie...
- Jak cię oszukał? – zapytał.
- Zaczął się narzucać i Justin się wkurzył – odparłam. – On razem z Justinem nienawidzą się no i z to jest skomplikowane – mruknęłam.
- Boże, Jenny czy ty nie potrafisz słuchać rad innych? – zapytał i zacisnął mocniej ręce na kierownicy.
- Potrafię, ale...
- Nie, nie potrafisz. Nie słuchasz się ani mnie, ani Justina, rodziców też nie i ciągle przez to wpadasz w kłopoty – powiedział chłodno.
- Nie wiedziałam, że tak będzie – broniłam się.
- No i dlatego musiałaś spróbować, tak? – zapytał.
- Ja... – urwałam.
- Nie wysilaj się – zakończył rozmowę. Przez resztę drogi nie odezwał się do mnie ani razu. Po części żałowałam, że nie powiedziałam mu prawdy, ale nie chcę mieszać go w to wszystko.
            Po dziesięciu minutach ciszy w końcu dojechaliśmy na miejsce. Andre wymamrotał tylko „Czekam”, a ja szybko wysiadłam z samochodu. Było już późno, więc z pewnością mama Justina będzie zdziwiona tą wizytą, przypominając, że nawet mnie nie zna. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Zniecierpliwiona czekałam na to, aż ktoś mi otworzy, rozglądając się dookoła. Ostatnim razem jak tu byłam, widziałam Justina całującego się z Chloe. Na myśl o tym wzdrygnęłam się i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Przede mną stanęła kobieta mniej więcej w wieku 30 lat, ładna i zgrabna.
- Dobry wieczór – uśmiechnęła się.
- Dobry wieczór, jest Justin? – zapytałam, odwzajemniając jej uśmiech.
- Jest, ale nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyś w tej chwili się z nim zobaczyła – powiedziała trochę zawiedziona.
- Proszę panią, jestem dziewczyną Justina i naprawdę muszę się z nim zobaczyć – poprosiłam.
- Dziewczyną Justina? – zapytała, jakby niedowierzając moim słowom, na co skinęłam głową. Widać było zdziwienie na jej twarzy. – No dobrze, wejdź – powiedziała i wpuściła mnie do środka. Wskazała mi jego pokój, do którego się udałam. Po wejściu do środka zastałam go całego poobijanego, leżącego w łóżku w samych bokserkach.
- Jenny? Co ty tutaj robisz? – zapytał zdziwiony.
- Musiałam się z tobą zobaczyć – odparłam.
- A nie mogłaś poczekać do jutra? – podniósł jedną brew.
- Dlaczego tam pojechałeś? – zmieniłam temat.
- Chciałem porozmawiać z Whitem – odpowiedział, jakby nic się nie stało.
- Porozmawiać? – uniosłam głos. – Justin, czy ty widziałeś jak wyglądasz? Boże, dlaczego po prostu nie mogłeś odpuścić? – zapytałam i usiadłam na krańcu łóżka przed Justinem.
- Chciałem, żeby w końcu dał ci spokój, Jenny. Zrobiłem to, żebyś więcej nie musiała cierpieć – odparł szczerze, wpatrując się w moje oczy.
- No i jak to się skończyło? Justin, cierpię bardziej kiedy widzę cię w takim stanie i boli mnie świadomość, że to przeze mnie – powiedziałam cicho, będąc bliska łez.
- Jenny... – przerwałam mu.
- Mam tego wszystkiego dość, Justin. Mam ochotę uciec stąd jak najdalej, nie przejmując się niczym. Chciałabym w końcu przestać się bać, że w każdej chwili Chris może złapać mnie w swoją kolejną pułapkę. Pragnę życia bez strachu, bólu. – powiedziałam zrozpaczona, ledwo powstrzymując płacz.
- Kochanie, chodź do mnie – przybliżyłam się do niego, a on przytulił mnie do siebie. Widziałam, że każdy ten ruch go boli. –Jenny?
- Tak?
- Wyjedźmy stąd – odparł wpatrując się we mnie.

__________________________________________________
No i mamy w końcu 42 rozdział. Na szczęście udało mi się go dzisiaj napisać. Następny nie mam pojęcia kiedy będzie, ale kiedy tylko będę miała czas i siły to się za niego wezmę.
DOBRA WIADOMOŚĆ! Nie będę tutaj jednak przez kilka tygodni, tylko do tej niedzieli i wracam do domu, więc rozdziały będą pojawiać się normalnie.
WAŻNE! Ponieważ jeszcze trochę i zaczniemy zbliżać się do końca opowiadania mam do was bardzo ważne pytanie. Chcielibyście, żebym kontynuowała tą historię i zaczęła pisać drugą część? Odpowiedz piszcie w komentarzach, ponieważ muszę już zacząć się zastanawiać co będę robić dalej.

Jakieś pytania? http://ask.fm/myczekk

Follownijcie naszych role-playerów na twitterze
@JennyWest_OS
@JustinCross_OS
@ChrisWhite_OS

Wasza @changemydream

27 komentarzy:

  1. Tak tak tak kontynuuj :D
    PS nie wiem jak to napisać xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście że masz dalej Pisać <3 Twoje opowiadania są po prostu CUDOWNE <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. TAK, MUSISZ KONTUNUOWAĆ ! <3

    +niestety rozdziału jeszcze nie przeczytałam, więc skomentuję później. : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Kontynuuj <3 Piękny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. PROSZĘ KONTYNUJ. Rozdział świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Takkkkk prosze kontynuuj <3 Nie przeżyje bez tego bloga *_*
    Rozdz. jak zwykle świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisz dalej *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny rozdział :D
    Pisz dalej, bo świetnie ci to wychodzi! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pisz dalej. Kocham ciebie i twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Too jest cudowne opowiadanie , jestem pełna podziwu że tak niesamowicie potrafisz pisać <3 Tak tak kontynuuj dalej , jestem ciekawa co spotka ich w następnej część <3 ILY

    OdpowiedzUsuń
  11. Taaaak. *________*Boski rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisz dalej <3 kocham te opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  13. aww jak słodko Justin chce z nia wyjechać :3 głupi Chris zasłużył a najgorsze -.-" juz sie nie moge doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział świetny *.* Prowadź tego bloga dalej jest świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział świetny *.* Prowadź tego bloga dalej jest świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  16. tak tak tak tak tak musisz dalej pisać inaczej umrę !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Pisz następną część <33

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten rozdzial jest cudowny chciala bym byn na miejcu jenny ona jest kochanna martwi sie o jb ewwwww ciekawe nich ten zbok da jej spokoj a ty kochanna pisz !!;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Pisz nastepna część ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. wyjadą, jeju, wyjadą. niepotrzebnie czytałam, teraz mam niedosyt. ale już nie mogłam wytrzymać : 3

    cudeńko <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Pisz daalej. ♡

    OdpowiedzUsuń
  22. Pisz dalej! Pisz dalej ! Nie przeżyje bez tego <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetne. I oczywiście ,że pisz dalej.:)

    Ściskam, @xbleieveyoux

    OdpowiedzUsuń
  24. pisz dalej to ma nigdy sie nie skonczyc jestes cudowna pisz pisz pisz!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jejku pisz dalej <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak się zaczytalam, że nie mogę przestać :) Naprawdę super blog i ciekawe rozdziały, wciągają czytelnika ^.^ czytam dalej ^_~

    OdpowiedzUsuń