piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 41 "Przeszywający ból"

Justin's POV

Po piętnastu minutach zatrzymałem się z piskiem opon przed hotelem „Falling Angels”. Biedny Chris, musi przetrwać całą noc w samotności... wyczujcie ten sarkazm. Przez chwilę mu potowarzyszę i gdy wyjdę, będzie sobie już smacznie spał. Ironiczny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy wysiadłem z samochodu i ruszyłem w stronę wejścia. Po przekroczeniu progu zobaczyłem, że hol jest pusty, tylko w recepcji stała kobieta w średnim wieku. Podszedłem do niej przed ladę.
- Dobry wieczór – posłałem jej uśmiech.
- Dobry wieczór, pan do kogo? - zapytała.
- Chris White – odparłem, a ona zaczęła wklepywać coś w komputer.
- Pan White prosił, by nie wpuszczać nikogo – odparła, nie przenosząc na mnie wzroku.
- Jak to? Jeszcze kilka godzin temu ten idiota kazał mi tu przyjechać, bo chce pogadać! - oburzyłem się, choć było to jedno wielkie kłamstwo. - Chris to mój brat.
- Emm... dobrze - spojrzała na mnie podejrzliwie. - Nie jestem pewna, czy mogę pana wpuścić – mruknęła.
- Świetnie, więc będę spał na ulicy – wyrzuciłem ręce z frustracji. - Zabiję go – mruknąłem pod nosem, aby było jeszcze bardziej wiarygodnie.
- Dobrze, proszę się uspokoić. Pokój numer 64 na ósmym piętrze - powiedziała monotonnie.
- Dziękuję – uśmiechnąłem się i szybkim krokiem ruszyłem do windy.
Gdy tylko zjechała na dół, wszedłem do środka i wcisnąłem przycisk numer osiem. Jak tylko znajdę jego pokój, nie będę tracił czasu na bezsensowną rozmowę, zniszczę go na starcie. Kiedy winda zatrzymała się wyszedłem z niej i zacząłem poszukiwania pokoju. Patrzyłem na numery pokoi 60, 61, 62, 63 i w końcu 64. Nie zważając na nic, otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju. Zacisnąłem pięści i gdy moim oczom ukazał się White, nie traciłem czasu podszedłem do niego, a moja pięść spotkała się z jego twarzą. Zacisnąłem szczękę, złość owładnęła całe moje ciało. Zero kontroli, nie obchodziło mnie, co po tym wszystkim z niego zostanie.
- Koniec z tobą, White – powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Po kilku następnych uderzeniach poczułem ręce odciągające mnie od Chrisa.
- Co jest, kurwa? - krzyknąłem wściekły i zacząłem się wyrywać.
- Popełniłeś jeden podstawowy błąd, Cross. Byłeś zaślepiony już gdy tylko tutaj wszedłeś – powiedział z głupim uśmiechem na twarzy.
- Co? - zacząłem się oglądać po pokoju, a moje oczy ujrzały przynajmniej trzech mężczyzn, siedzących w różnych miejscach pokoju i dwóch trzymających mnie.
- Wiedziałem, że dzisiaj przyjdziesz, to było do przewidzenia – odparł. - Myliłeś się, Justin, to nie ze mną będzie koniec. Chłopcy się tobą zajmą.
- Kilku na jednego, tak? - prychnąłem. - Sam nie potrafisz załatwić swoich spraw? - uniosłem jedną brew i wskazałem na kolesi, dalej mnie trzymających.
- Po prostu to będzie kara za wchodzenie mi w drogę – podszedł do mnie, a jego pięść wylądowała na moim brzuchu. Skłamałbym gdybym powiedział, że to nie bolało. Zacisnąłem oczy i lekko zgiąłem się w pół. - Muszę przyznać, pasujecie do siebie z Jennifer. Oboje jesteście tak samo głupi i naiwni - uśmiechnął się krzywo. - Teraz nauczysz się, że ze mną się nie zadziera. Zajmijcie się nim, chłopcy – powiedział i ruszył w stronę kuchni.
Rozejrzałem się po pokoju, wszyscy natychmiast wstali i skierowali się w moją stronę. Myślałem, że chociaż mnie puszczą i dadzą mi się bronić, ale myliłem się. Dwóch dalej mnie trzymało, a trzech natarło na mnie z różnych stron. Zaczęli okładać mnie pięściami. Ból przeszył całe moje ciało, a ja stałem bezczynnie, nie mogąc temu przeszkodzić. Próbowałem wyrwać się z ich uścisku i zaatakować, ale oni zatrzymali mnie i wzmocnili uścisk. Pozostały mi jedynie nogi do obrony, lecz nie na długo, ponieważ po chwili zablokowali je swoimi. Poczułem metaliczny smak w ustach. Muszę coś zrobić, aby nie dać im za wygraną. Poczułem, jak jeden z nich z całych sił uderzył kolanem w mój brzuch. Opadłem na kolana, nie mogąc dalej ustać przez ból. Poczułem, że ktoś przewrócił mnie tak, że teraz leżałem na plecach, a oni spokojnie mogli mnie kopać ile wlezie. Jeden z nich złapał za moje włosy i pociągnął do góry, następnie uderzając moją głową silnie o podłogę. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, moje ciało przestało z nimi walczyć i opadło bezwładnie na podłogę. Wszystko dookoła mnie ucichło i zniknęło.

***

Poczułem chłód. Nie widziałem, gdzie jestem, co się ze mną stało. Nie wiem, jak się tu znalazłem. Ostatnie, co pamiętam, to ból, złość i bezczynność. Otworzyłem oczy, znajdowałem się na ulicy. Spróbowałem delikatnie podnieść się z ziemi, na której leżałem, aby się rozejrzeć. Ból od razu przeszył całe moje ciało, przez co zrezygnowałem z kolejnych prób. Przekręciłem głowę w bok i ujrzałem swój samochód. Leżałem dokładnie przed wejściem na siedzenie kierowcy. Obróciłem głowę w drugą stronę, a moim oczom ukazał się hotel. Natychmiast wszystko mi się przypomniało. Złość, Jenny, Chris i kolesie, atakujący mnie. Byłem taki głupi, nawet nie myślałem, co robię. Nie potrafiłem się kontrolować, to było silniejsze ode mnie. Uniosłem się delikatnie, mimo bólu musiałem się podnieść. Zacisnąłem szczękę i podniosłem się tak, aby plecami oprzeć się o drzwi samochodu. Wyjąłem telefon z kieszeni. Jego stan nie był zadowalający. Nadawał się tylko na śmietnik, ale muszę po kogoś zadzwonić, nie mam zamiaru spędzać całej nocy na ulicy, leżąc jak jakiś bezdomny. Odblokowałem komórkę i wszedłem w kontakty, o dziwo zadziałał. Chciałem przeglądnąć swoją listę kontaktów, lecz przez cały rozbity ekran ledwo co mogłem się rozczytać. Westchnąłem i przycisnąłem w obojętnie, który. Dałem na głośno mówiący, ponieważ nie miałem siły podnieść ręki. Po kilku sygnałach ktoś odebrał.
- Justin, stary, jest impreza! - usłyszałem krzyk Willa, pomieszany z głośną muzyką.
- Will, piłeś? - zapytałem głośno.
- Impreza bez picia? Serio pytasz? - zaśmiał się.
- Liam jest z tobą? - spytałem z nadzieją w głosie.
- Yeah! Masz go do telefonu – krzyknął. Po chwili szelestu Liam odezwał się.
- Co tam? - zapytał. Widocznie wyszedł z pokoju przepełnionego muzyką i ludźmi, ponieważ w końcu mogłem go normalnie usłyszeć.
- Musi ktoś po mnie przyjechać – powiedziałem, zniżając głos przez ból w gardle.
- Czemu? Coś nie tak z twoim autem? - zapytał.
- Nie mogę prowadzić, nie pytaj, po prostu załatw mi ten cholerny transport – mruknąłem.
- Dobra, nie spinaj się. Gdzie jesteś? - odparł.
- Pod hotelem „Falling Angels” - odpowiedziałem.
- Jakaś szalona noc? - zapytał.
- Taa, lepiej bym tego nie opisał – westchnąłem.
- Czekaj tam, niedługo ktoś po ciebie przyjedzie – powiedział i rozłączył się.
Teraz pozostaje mi tylko czekać. Każdy mały ruch sprawiał mi ból. Westchnąłem i zamknąłem na moment oczy, aby pomyśleć, co robić dalej. Ciszę przerwał mój dzwoniący telefon. Trochę zajęło mi odebranie połączenia i danie na głośno mówiący.
- Tak? - zachrypiałem.
- Cześć, kochanie – usłyszałem głos Jenny po drugiej stronie słuchawki.
- O Jen, hej - powiedziałem, przełykając wielką gulę w gardle.
- Coś się stało? Wydajesz się wykończony – zapytała zmartwiona.
- Nie, wszystko w porządku – odpowiedziałem szybko.
- To dobrze. Jutro przyjeżdżasz po mnie, prawda? - powiedziała z radością w głosie.
Cholera, obiecałem, że jutro po nią przyjadę. Teraz nie mam siły nawet podnieść ręki, to jutro na pewno uda mi się prowadzić samochód i wytrzymać w tym piekle. Nie chcę, żeby Jenny się o tym wszystkim dowiedziała.
- Nie wiem, czy dam radę iść jutro do szkoły – powiedziałem.
- Dlaczego? - zapytała, a ja od razu wyczułem smutek w jej głosie.
- Źle się czuję, nie dam rady pójść z... - urwałem, gdy usłyszałem kroki w moją stronę. Obejrzałem się w bok, a moim oczom ukazała się Amy Jones.
- O mój boże, Justin! - pisnęła na mój widok.
- Amy... - przerwała mi.
- Kto cię tak urządził?! - krzyknęła zaskoczona. - Krwawisz! - uklęknęła przy mnie.
- Justin, co się dzieje? - zapytała zaniepokojona Jenny.
- To nic, spotkałem Amy – odparłem.
- Gdzie ty jesteś? - spytała.
- Ja... - wyrwano mi telefon z ręki.
- Jen! - krzyknęła Amy do słuchawki, wstając z chodnika. - Justin krwawi!
____________________________________________________________
Zaskoczeni?

Witam kochani, no więc udało mi się dodać ten rozdział jeszcze przed wyjazdem. Nie wiem, kiedy będzie kolejny, ale mam nadzieję, że uda mi się w poniedziałek, bo przez cały pobyt u babci będę pisać na telefonie. Do następnego <3

Follownijcie naszych role-playerów na twitterze
@JennyWest_OS
@JustinCross_OS
@ChrisWhite_OS

Wasza @changemydream

18 komentarzy:

  1. warto było przeczytać go rano ; ) krócej będę się zastanawiała co tam będzie później . świetny rozdział ; ) ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam zostaw w spokoju tego Chris'a

    OdpowiedzUsuń
  3. no o sie porobiło :/
    biedny Justin, ale z tego Chrisa jest kutas sam nie umie swoich spraw załatwić, żałosne xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochaaam < 3
    Ojej ;p
    Szkoda że Juss nie załatwił Chrisa ! Biedny Justin ;cc

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne, świetne, świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam się tego :o
    Genialny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Umarłam, Umarłam, Umarłam.... jednak żyję... żyję.. żyję... musze żyć bo kolejny rozdział sam się nie przeczyta a ja to kocham, lowciam, uwielbiam, itp. KOCHAM TO I KOCHAM CIĘ JESTEŚ ŚWIETNĄ PISARKĄ W PRZYSZŁOŚCI MOŻESZ BYĆ KIMŚ WIELKIM ;ppppppp

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział super ♥

    tweetować kochani . < 33333333 #mtvhottest Justin Bieber

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja piedole jakie to cudowne <3 nie mogę się doczekac nastepnego ,3

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Amy, Amy ..haha
    Może to i dobrze że go znalazła, martwię się o niego..

    OdpowiedzUsuń
  11. trochę to egoistyczne, ale życzę Ci choroby, żebyś pisała jak najwęcej, K O C H A M T O ! ! !

    OdpowiedzUsuń
  12. Cholera przeczytalam dzisiaj całe *-* ja już chce następny *-*
    Piękne no *-*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział jest świetny :D
    Justina za bardzo poniosło, ale się mu nie dziwie
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne kocham cię masz wielki talent do pisania niech ten blog nigdy się nie skończy !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Awww kiedy next.?!

    OdpowiedzUsuń
  16. asdfghjkl : o
    jakjakjak. czytam dalej, jeju...
    nie można było tego przewidzieć : /

    OdpowiedzUsuń
  17. Uuuuuuwwielbiam to ! :)

    Ściskam, @xbelieveyoux

    OdpowiedzUsuń