poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 34 "Dzień szczęścia"

Justin's POV

Jestem jej winien jeden dzień szczęścia i spokoju. Taki, w którym będzie mogła zapomnieć o wszystkich kłopotach, smutku, strachu. To przeze mnie ostatnie dni były dla niej ciężkie. Muszę zrobić coś, aby pokazać jej, że zależy mi na jej szczęściu. To, co dla niej przygotowałem, składało się z trzech części. Najpierw muszę przekonać ją do tego, aby dzisiaj razem ze mną zerwała się ze szkoły. Potem wszystko pójdzie gładko. Dzień wcześniej przed wyjściem od Jen obiecałem jej, że dzisiaj rano przyjadę po nią i razem pojedziemy do szkoły. Wszystko jest gotowe, więc czas rozpocząć zabawę.
Zatrzymałem swojego Range Rovera pod domem Jen. Po chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Uśmiechnąłem się i zwróciłem wzrok na wsiadającą Jenny. Miała na sobie krótkie, jeansowe spodenki z wysokim stanem i do tego biały top z napisem „SWAG”. Jej brązowe, falowane włosy były rozpuszczone. Wyglądała idealnie jak zawsze. Coś się zmieniło. Gdy ją zobaczyłem, ona po prostu promieniała, na ustach miała szeroki uśmiech. Ostatnimi czasy zdarzało się to rzadko, by była aż tak szczęśliwa. Nie mogłem się powstrzymać, po zobaczeniu jej uśmiechnąłem się promiennie, a następnie ona zbliżyła się do mnie, by musnąć moje usta na powitanie.
- Cześć – powiedziała radośnie.
- Cześć, skarbie – odparłem. - Widzę dobry humor, nie możemy go zmarnować – uniosłem jeden kącik ust. Już wiedziałem, jak ją przekonać. Odpaliłem auto i ruszyłem.
- Co proponujesz? - zachichotała.
- Hmm... niech pomyślę, może zamiast iść do szkoły pojedziemy na przejażdżkę w fajne miejsce – uniosłem jedną brew, czekając na odpowiedź.
- Nie, to nie jest dobry pomysł, jeśli moi rodzice się dowiedzą, będę uziemiona.
- Daj spokój, nie dowiedzą się. Wolisz siedzieć w szkole i słuchać tego całego pieprzenia nauczycieli czy spędzić czas ze mną w bardzo fajnym miejscu? - zapytałem.
- Spędzić czas z tobą, ale... - przerwałem jej.
- Żadnego ale, jedziemy i nie przyjmuję odmowy – uśmiechnąłem się triumfalnie.
- Okej – przeciągnęła i uśmiechnęła się. - No więc, gdzie mnie zabierasz? - zapytała ciekawa.
- W bardzo fajne miejsce – odpowiedziałem.
- Nie powiesz mi, prawda? - mruknęła zawiedziona.
- Nie – zaśmiałem się. - Ważne, że będzie fajnie.
- Będzie tam woda? - spojrzała na mnie wyczekująco.
- Może – zaśmiałem się.
- Justin, obiecaj mi, że chociaż dzisiaj nie będę znowu mokra – mruknęła, wpatrując się we mnie.
- Nie bój się, nie będziesz mokra... chyba, że w inny sposób – przejechałem językiem po ustach, nawilżając je i uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Justin! - pisnęła i uderzyła mnie swoją małą pięścią w ramie.
- Co? Taka prawda – zaśmiałem się z jej zachowania.
- Jesteś okropny - zarumieniła się i schowała swoją twarz w rękach.
- Rumienisz się, kochanie – powiedziałem ucieszony z faktu, że to ja tak na nią działam.
- Nieprawda – wymamrotała.
- To dlaczego chowasz twarz? - zapytał.
- Moje ręce ładnie pachną kokosem – zachichotała.
- Daj powąchać.
- Nie, ten zapach jest przeznaczony tylko dla mnie – oderwała w końcu twarz od swoich rąk.
- Poważnie? - uniosłem jedną brew.
- Tak – odparła. - Długo będziemy jechać? - zapytała.
- Nie, to niedaleko – odpowiedziałem.

***

- Jesteśmy na miejscu – powiedziałem, zatrzymując auto przed wejściem do wesołego miasteczka.
- Wesołe miasteczko? To jest to fajne miejsce? - zapytała po ujrzeniu wielkich kolejek i karuzeli przez okno.
- Tak, to jest zajebiste miejsce – powiedziałem, wysiadając z auta. Podszedłem do jej drzwi, otwierając je i pomogłem jej wysiąść. Zamknąłem auto i wróciłem do Jen. Objąłem ją ramieniem w talii i razem ruszyliśmy do wejścia.
- Jeśli nie podoba ci się ten pomysł, możemy iść gdzieś indziej – uśmiechnąłem się
- O nie! Ja chcę iść na karuzele! - krzyknęła.
- Dobrze, księżniczko, pójdziemy na karuzele – rozbawiła mnie swoim zachowaniem, ale to było strasznie słodkie.
- To gdzie chcesz iść najpierw? - zapytałem.
Rozejrzała się dookoła, w pewnym momencie jej oczy się zaświeciły.
- Justin – przeciągnęła moje imię i popatrzyła się w moje oczy. - Zrobiłbyś coś dla mnie? - zatrzepotała rzęsami i uśmiechnęła się.
- Tak? - odpowiedziałem niepewnie.
- Yeah! - wykrzyknęła i podskoczyła z radości – Wygraj dla mnie tą pandę - wskazała dużą pluszową pandę na półce. Ona naprawdę zachowuje się dzisiaj jak mała dziewczynka. Patrząc na nią, nie mogłem przestać się uśmiechać.
- Bez problemu, chodźmy – pociągnąłem ją w stronę stoiska.
- Żeby wygrać musisz przywalić tym oto młotem w to kółeczko na dole jak najmocniej. Jak to małe coś – wskazała palcem – doleci do samej góry i dzwonek zadzwoni, wygrywasz – wytłumaczyła mi.
- Łatwizna – puściłem Jen i podszedłem do niego. Wziąłem młot do ręki i zważyłem go w rękach. Następnie zamachnąłem się i silnie nim uderzyłem w wyznaczone miejsce. Urządzenie wystrzeliło w górę, lecz przy samym końcu opadło, nie uderzając w dzwonek, przez co usłyszałem zawiedzione westchnięcie Jennifer.
- Kochanie, to była tylko rozgrzewka, następnym razem panda będzie twoja – powiedziałem.
- Ha! Cienias z ciebie. Daj, ja spróbuję – powiedziała próbując odebrać mi narzędzie.
- Nie, jeśli teraz mi się nie uda, dam ci spróbować – odsunąłem ją od siebie i powtórnie zamachnąłem się, następnie uderzając. Tym razem urządzenie uderzyło w dzwonek, oznajmiając wygraną. Moje usta wykrzywiły się w triumfalny uśmieszek i odłożyłem młotek na miejsce.
- A nie mówiłem? - zapytałem uśmiechając się.
- Mówiłeś – zachichotała i podeszła do miejsca, w którym mieliśmy odebrać nagrodę.
- Którą nagrodę podać? - zapytał się chłopak za ladą.
- Tą dużą pandę! - wskazała Jenny.
- Proszę – sięgnął po nią i podał ją Jen.
- Dziękuję – uśmiechnęła się do niego, co odwzajemnił. Posłałem mu wrogie spojrzenie i wziąłem Jenny za rękę.
- Kochanie, chodźmy dalej – powiedziałem, odciągając ją od stoiska.
- Gdzie teraz? - zapytałem.
- Teraz chodźmy na diabelski młyn – odparła, wskazując go ręką.
Skinąłem głową i ruszyłem w stronę budki z biletami. Kupiłem dwa i wróciłem do Jenny.
- Proszę bardzo – podałem jej jeden.
- Dziękuję – odebrała ode mnie bilet – Dlaczego byłeś taki ponury przy odbieraniu tamtej nagrody?
- Ten koleś do ciebie zarywał – odparłem, podając bilet mężczyźnie przed wejściem na karuzele.
- Tylko się uśmiechnął – opowiedziała i zrobiła to samo, co ja.
- Wystarczyło – zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na start.
- Oj, nie bądź zazdrosny – ścisnęła moją rękę.
- Nie jestem zazdrosny, ja tylko znam kolesi takich jak on i wiem, co im w głowie siedzi – odparłem.
- Czyli jesteś zazdrosny – zachichotała.
- Cokolwiek – westchnąłem. Diabelski młyn powoli wystartował.
- Kochanie, musisz o czymś wiedzieć – wymamrotała.
- Tak? - zapytałem, spoglądając na nią.
- Ja nigdy nie byłam na tym i zapomniałam cię poinformować o tym, że mam mały lęk wysokości – powiedziała.
- Poważnie? - wybuchnąłem śmiechem. - Masz lęk wysokości i postanowiłaś iść na diabelski młyn? - zapytałem, dalej nie mogąc przestać się śmiać.
- No bo zawsze chciałam na to iść. Na filmach to wydawało się takie fajne, ale teraz nie jestem pewna tego wszystkiego – westchnęła i przybliżyła się do mnie, zaciskając jeszcze mocniej moją rękę.
- To jest fajne. Mogłaś mi powiedzieć o tym wcześniej, teraz już nie ma odwrotu – objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem do siebie. - Jesteś ze mną, nie masz się czego bać – pocałowałem jej czoło i uśmiechnąłem się.
- Jesteś pewny, że to jest bezpieczne? - zapytała niepewnie.
- Patrz na to w taki sposób. Ja żyję, a byłem na tej kolejce tysiące razy – uśmiechnąłem się.
- Okej, dam radę – delikatnie się uśmiechnęła, lecz w jej oczach widziałem, że się boi.
- To jest bezpieczne i sprawdzone – zapewniłem. Kolejka po tych słowach, gdy byliśmy dokładnie na samej górze, zaskrzypiała i zatrzymała się, przez co nasze siedzenia zakołysały się.
_________________________________________________
Justin ty i te twoje szczęście! xD Mamy już 34 rozdział, kochani. Mam nadzieje, że wam się podoba.

Followujcie naszych role playerów na twitterze:
@JennyWest_OS
@JustinCross_OS
@ChrisWhite_OS

Jakieś pytania? http://ask.fm/myczekk

@changemydream

16 komentarzy:

  1. awww iste <33KOCHAM TWOJ BLOG.!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział był zabawny !! Hahahaah <3

    OdpowiedzUsuń
  3. haha uwielbiam. x jenny faktycznie zachowuje się jak mała dziewczynka. xD haha koniec najlepszy, ciekawe co bedzie dalej.x @justiin_biebr

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny,fajny <3 Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, a ja uśmiecham się jak głupia do monitora haha <3 Kocham twoje opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahah . Ups, Justin i ta jego świadomość że wszystko będzie ok xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahahahaha. Długo sie śmiałam jak przeczytałam końcówke. W takim momencie przerywać?! Czekam na następny c:

    OdpowiedzUsuń
  9. Super , czekam nn ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Pisz dwa dziennie <33 Prosze :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiamm <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak też chce do wesołego miasteczka :) oni to maja dopiero szczęście, ciekawie się dalej zapowiada , super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń