poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 23 "Daj zaufanie"

Jenny's POV

- Justin, co ty tu robisz? - spytałam, zaskoczona jego obecnością.
- Mogę najpierw wejść do środka? Niewygodnie mi - powiedział.
- Tak jasne, wchodź - powiedziałam, otwierając szeroko okno. Justin wszedł do środka i stanął naprzeciwko mnie. Podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz. Odwróciłam się do Justina, który stał, wpatrując się we mnie w rękami w kieszeniach, wystawiając jedynie swoje kciuki.
- Więc? - czekałam na wyjaśnienie. On wzruszył jedynie ramionami. Widziałam w jego postawie i zachowaniu, że coś jest nie tak, jeszcze jakiś czas temu był taki szczęśliwy, gdy odjeżdżał spod mojego domu. - Przecież widzę, że coś jest nie tak. - stwierdziłam, dalej wpatrując się w niego.
- Jak wróciłem do domu... ojciec tam był i rozmawiał z moją mamą... - wbił wzrok w ziemie - Stwierdził, że mama nie daje sobie ze mną rady. Powiedział, że martwi się o nas i uważa, że potrzebuje teraz ojca - prychnął i zaśmiał się sztucznie. Nie miałam pojęcia, co mu na to odpowiedzieć. Zaskoczył mnie tym kompletnie.
- Po tym jak cię dzisiaj potraktował? - zapytałam.
- Tak, no wiesz, on uważa, że lekko poniosły go nerwy i żebyśmy spróbowali o tym zapomnieć - warknął.
- Żartuje sobie? Co on chce zrobić? - spojrzałam na niego.
- To jest właśnie najlepsza część - zaczął. - On chce, żebym u niego zamieszkał. Chce polepszyć nasz kontakt, a w tym czasie mama sobie ode mnie odpocznie. Po prostu cudownie, co nie? - zakończył sarkastycznie wyrzucając ręce w górę. Patrzyłam na niego w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć. - Ja nie... nie chcę zostawiać mamy... Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, co dopiero z nim mieszkać - skrzywił się.
- A co na to twoja mama? - zapytałam.
- Uznała, że to dobry pomysł i musimy się pogodzić, więc zgadza się z tatą – mruknął.
- Ty nie masz nic do powiedzenia?
- Najwidoczniej nie. Jak tylko mi to oznajmili, wkurzyłem się i wyszedłem z domu. Nie miałem gdzie iść, dlatego przyszedłem do ciebie. Jesteś jedyną osobą, która wie o moich problemach rodzinnych i nie chcę, żeby ktokolwiek inny o nich wiedział.
- Dobrze, że przyszedłeś - uśmiechnęłam się lekko do niego. - Razem na pewno coś wymyślimy - powiedziałam. - Więc masz zamiar zostać na noc? - spojrzałam na niego.
- Jeśli to nie będzie dla ciebie problem - podniósł wzrok.
- Nie, możesz zostać – uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuje - uśmiechnął się delikatnie, lecz dalej z jego wyrazu twarzy można było wyczytać złość i smutek. Podeszłam do niego i przytuliłam go czule.
- Razem coś wymyślimy – przytulił mnie do siebie.
- Wiem, dziękuję - pocałował mnie w czubek głowy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już godzinę dwudziestą trzecią, a z moich ust wydostało się ziewnięcie. Byłam padnięta po tym całym dniu wrażeń.
- Ktoś tu nam odpływa, co? - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego.
- Dziwisz mi się? Za dużo wrażeń jak na jeden dzień – odparłam.
- Zdecydowanie. Przebieraj się i idziemy spać – uśmiechnął się i delikatnie popchnął mnie w stronę łazienki. Weszłam do środka i wzięłam z jednej z szafek czystą piżamę po czym się w nią przebrałam. Następnie podeszłam do lustra. Z kosmetyczki wyjęłam płyn do demakijażu i wacik. Zmyłam z twarzy swój całodzienny makijaż. Wyrzuciłam zużyty wacik do śmietnika i wzięłam do ręki szczotkę do włosów. Przeczesałam swoje długie, brązowe włosy, a następnie spięłam je w niechlujnego koka. Wzięłam do ręki szczoteczkę do zębów i zaczęłam myć zęby nad umywalką. Po skończeniu wyszłam z łazienki. Spojrzałam na Justina, leżącego już na moim łóżku. Przejechałam po nim wzrokiem. Leżał w samych bokserkach, wpatrując się w sufit. Na jego widok zrobiło mi się gorąco. Co on sobie myśli? Jak ja niby będę miała zasnąć z świadomością, że on leży obok mnie do połowy nagi.
- Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej, skarbie – spojrzałam na jego twarz i ujrzałam jego ironiczny uśmieszek i to jak puścił do mnie oczko.
- Ja... - urwałam. - Justin, mógłbyś ubrać spodnie? - powiedziałam lekko skrępowana.
- Mam spać w spodniach? - zapytał.
- Byłabym ci wdzięczna. - odparłam.
- Okej – zaśmiał się i wstał z łóżka. Podszedł do swoich spodni i ubrał je na siebie. - Zadowolona?
- Tak - zaśmiałam się. Podeszłam do łóżka i wskoczyłam pod kołdrę. Po chwili Justin położył się obok mnie. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Jenny, dziękuję ci za wszystko – położył się na boku tak, że leżał twarzą w moją stronę.
- To ja ci powinnam dziękować – stwierdziłam, obracając się do niego.
- Za co? - spytał zdziwiony.
- Za to, że żyję - odpowiedziałam, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Kciukiem wytarł łzę i uśmiechnął się do mnie.
- To była najlepsza rzecz, którą w życiu zrobiłem – przejechał kciukiem po moim policzku, a następnie po mojej dolnej wardze, dalej się uśmiechając. Wpatrywałam się w jego cudowne oczy, nie mogąc oderwać od nich wzroku. Nachylił się do mnie i złożył delikatny pocałunek na moim czole, a następnie na ustach.
- Dobranoc, księżniczko – powiedział swoim chrapliwym głosem.
- Dobranoc – nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Zamknęłam swoje oczy, by następnie zapaść w głęboki sen.

***

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Przetarłam ręką oczy, po czym delikatnie je otworzyłam. Poczułam że, czyjaś ręka oplata moją talie. Spojrzałam za siebie i ujrzałam Justina przytulonego do mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie. Nagle przypomniałam sobie, co mnie obudziło. Popatrzyłam na drzwi, w które nadal ktoś pukał.
-Jenny, proszę cię, otwórz te cholerne drzwi! - usłyszałam znajomy, dziewczęcy głos za drzwiami.
- Daj mi spać! - krzyknęłam poznając, że za drzwiami stoi Lena.
- No i co, musimy pogadać! - odparła.
- Nie mam zamiaru z tobą gadać - warknęłam.
- Przecież ja śpię - mruknął Justin. Szeroko otworzyłam oczy, mając nadzieje, że Lena tego nie słyszała. Potrząsnęłam delikatnie ramieniem Justina, aby go obudzić.
- Co do chol... - uciszyłam go, przykładając rękę do jego ust.
- Jenny, no proszę cię – mówiła błagalnym głosem.
- Idź do łazienki, a ja ją spławię – szepnęłam do niego, a on tylko skinął głową i zrobił to, co mu kazałam. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Odwróciłam się jeszcze raz sprawdzając, czy Justin zniknął już w łazience, a następnie otworzyłam drzwi. - Nie możesz dać mi spokoju? - zapytałam zirytowana.
- Nie, bo musimy pogadać – powiedziała stanowczo.
- Pogadamy później, teraz chcę iść dalej spać – mruknęłam.
- Jenny, proszę cie, to nie zajmie dużo czasu – spojrzała na mnie prosząco, a ja przewróciłam oczami.
- Mów – warknęłam.
- Ja chciałam ci o wszystkim powiedzieć, naprawdę! Bałam się, ok? Ty mi też od razu nie powiedziałaś o tym wszystkim, co się stało, a ja nie byłam zła. Proszę cię, tęsknię za tobą, Jen. Potrzebuję swojej przyjaciółki. Nie możemy po prostu o tym zapomnieć?
- To była całkiem inna sprawa. Nie mówiłam ci o tym, ponieważ trudno mi jest się z tego zwierzać! Ja też potrzebowałam przyjaciółki, a zamiast tego ty obściskiwałaś się z moim bratem i cały czas naskakiwałaś na mnie za to, że całowałam się z Justinem – odparłam.
- No bo nie powinnaś się z nim całować, on nie jest dla ciebie, Jen – mruknęła.
- Znowu zaczynasz? Skąd wiesz czy on jest dla mnie, czy nie? Nie znasz go! On chociaż mnie nie okłamuje i jest przy mnie, kiedy go potrzebuje! - podniosłam głos.
- Więc teraz wolisz jego, niż swoją najlepszą przyjaciółkę, tak? - spytała zraniona.
- Nie powiedziałam tego – mruknęłam.
- Tak to zabrzmiało, Jen – powiedziała.
- Super. Możemy dokończyć tą rozmowę kiedy indziej, proszę – spytałam.
- Wolałabym teraz – odpowiedziała.
- A ja wolałabym się teraz przespać – stwierdziłam. - Pogadamy jutro w szkole, okej?
- Dobra, niech ci będzie – westchnęła.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się, odprowadzając ją do drzwi. Gdy już miała wychodzić z pokoju, usłyszałyśmy łomot w łazience. Cholera, Justin!
- Co to było? - Lena odwróciła się do mnie.
- Nie wiem, zaraz sprawdzę – odparłam obojętnie.
- Nie, sprawdzimy to razem, chodź – złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę łazienki.
- Nie, Lena ja to sama sprawdzę, ty możesz już iść – westchnęłam.
- Zwariowałaś – powiedziała. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Weszłam za nią i zaśmiałam się niezręcznie, gdy przed nami stanął Justin już ubrany w koszulkę.
- Justin?! Co ty tu, do cholery, robisz?! - krzyknęła zaskoczona.

_________________________________________________

Dziękuję wam wszystkim za ponad 4000 wejść. To znaczy dla mnie naprawdę wiele. Kocham was <33
@changemydream

8 komentarzy:

  1. O Boże hahaha ciekawe zakończenie. xD kocham to opowiadanie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. <3 kiedy dodasz nowy? :)) @justiin_biebr

    OdpowiedzUsuń
  2. o BOZE ZAJEBISTE !!

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO *-* czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. edfkjszdfdmex dslakordeiodsjdkoss CUUUUUUUDO *________*

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha <33 Kocham to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O.O jakie to słodkie ze został na noc, mam nadzieje ze nie zostawi Jen samej , a koncowka ? Aż śmiać mi się chce =D

    OdpowiedzUsuń