czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 21 "Impulsywność"

Justin's POV

    Złapałem się za to miejsce, wpatrując z niedowierzaniem w mojego ojca. Co to miało być? Tak właśnie wygląda ojcowska miłość do mnie.
- Ulżyło ci?- splunąłem. - Ojcowska miłość - prychnąłem. Ojciec milczał i wpatrywał się we mnie niedowierzając, że to zrobił. - W moich oczach jesteś zwykłym tchórzem! Zostawiłeś mnie i mamę. Złamałeś jej serce i do tej pory nie może się pozbierać. Jak się z tym czujesz co, tato? Pewnie jesteś z siebie teraz dumny - podszedłem do niego bliżej ze ściśniętymi pięściami. Ledwo kontrolowałem złość, by nie oddać mojemu ojcu za całą krzywdę, jaką nam wyrządził. - Nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego. Jesteś dla mnie martwy, rozumiesz? - moje pięści mocno się zacisnęły, czułem jak moje knykcie zbielały. Podszedłem do niego blisko. Myślałem, że nie powstrzymam się i moja pięść spotka się z jego twarzą, lecz to dalej mój ojciec. Powstrzymałem się. - Nienawidzę cię za to wszystko, co zrobiłeś! - odwróciłem się, nie zważając na to, co zrobi i spojrzałem na Jenny, która stała tam jak sparaliżowana, nie wiedząc, jak zareagować. Czułem się winny temu, że musiała być tego świadkiem. Podszedłem do niej i przytuliłem ją do siebie.
- Przepraszam - szepnąłem jej do ucha. - Nie chciałem, żebyś byś to widziała.
- Nie przejmuj się teraz mną, Justin - wtuliła się we mnie.
- Chodźmy stąd - odsunąłem się od niej, wziąłem za rękę i zacząłem prowadzić do wyjścia.
- Justin, przepraszam! - usłyszałem krzyk mojego ojca.
- Na to już za późno. Spieprzyłeś sprawę - odkrzyknąłem, nie odwracając się do niego już ani razu.

***

Jenny's POV

    Od pory, kiedy opuściliśmy to miejsce, Justin nie odzywał się do mnie ani razu. Przed nami godzina drogi w milczeniu. Bardzo mi go żal, tyle przeszedł, a jego ojciec okazał się takim draniem. Gdy podniósł na niego rękę myślałam, że Justin zaraz wybuchnie i mu przyłoży. Widziałam, jak złość się w nim gotowała. Z oczu strzelały błyskawice, a wszystkie jego mięśnie były napięte. Ścisnął swoją szczękę i pięści. Naprawdę w tamtej chwili wyglądał, jakby miał się na niego rzucić. Może to nie jest miłe z mojej strony, ale tak szczerze chciałabym, by pokazał mu, że nie może nim pomiatać. Tak, jest jego ojcem, ale co za ojciec bije własne dziecko? Byłam przestraszona i zszokowana tą sytuacją, nie miałam pojęcia, jak zareagować. Oparłam głowę o okno i głęboko westchnęłam.
- Co jest? - spytał.
- Co? Nie, nic - mruknęłam, wpatrując się w przestrzeń za oknem.
- Nie jestem ślepy, więc o co chodzi? - spytał zirytowany.
- Naprawdę wszystko okej, tylko... - urwałam, nie widząc, jak dokończyć.
- A więc jednak. Tylko co? - spojrzał na mnie.
- Tylko... przykro mi - spojrzałam na niego czule.
- Niepotrzebnie... - powiedział oschle i zacisnął mocno ręce na kierownicy.
- Nie zasłużyłeś na to - powiedziałam.
- Bywa - mruknął i wbił wzrok w jezdnię.
- Proszę cię, nie bądź taki - westchnęłam smutno.
- Mam nie być zły? Tak, teraz mam naprawdę powody do szczęścia, co Jenny? - powiedział sarkastycznie.
- Przestań być taki oschły, Justin! - powiedziałam głośniej.
- Może po prostu w ogóle nie będę się odzywał - mruknął.
- Proszę cię, nie - położyłam rękę jego ręce. - Nie odtrącaj mnie, ja chcę ci tylko pomóc - delikatnie ją ścisnęłam. - Zatrzymaj samochód - rozkazałam.
- Co? - posłał mi spojrzenie typu „chyba zwariowałaś”.
- No zatrzymaj, musisz się uspokoić - wytłumaczyłam.
- Jenny, ja nie... - przerwałam mu.
- No nie dyskutuj ze mną, masz się zatrzymać, rozumiesz? - powiedziałam stanowczo. Między nami zapadła cisza. Mimo wcześniejszych protestów, Justin zatrzymał samochód na poboczu i spojrzał w moją stronę.
- Zadowolona? - zapytał sfrustrowany.
- Tak, bardzo. Teraz wychodzimy z samochodu. Musisz się przewietrzyć - stwierdziłam.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz - prychnął.
- Nie, wychodź z auta - rozkazałam stanowczo. Westchnął zirytowany i opuścił samochód. Zrobiłam to samo zaraz po nim i wskazałam mu ręką, by do mnie podszedł. Stanęłam przed nim.
- Musisz się uspokoić - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Jestem spokojny - uciekł ode mnie wzrokiem.
- Justin, nie jesteś spokojny. Myślałam, że zaraz połamiesz tą kierownicę na pół - westchnęłam.
- Cokolwiek - mruknął.
- O nie, nie zbywaj mnie tym.
- Nieważne - odparł.
- Nienawidzę jak się tak zachowujesz... - warknęłam.
- A jak mam się nie zachowywać? - zapytał podnosząc głos.
- Właśnie tak! - powiedziałam takim samym tonem co on przed chwilą.
- Jedźmy już - warknął.
- Nie, Justin - próbowałam złapać jego spojrzenie, lecz ciągle patrzył w inną stronę. Miałam już dość jego zachowania. Wzięłam jego twarz w obie ręce i sprawiłam by popatrzył mi w oczy. -Justin, proszę cię - spojrzałam na smutno.
- Jenny, ja... to boli - mruknął.
- Wiem, ale jestem przy tobie - znowu spuścił wzrok. Spojrzałam na jego pełne usta. Przejechał po nich językiem by je nawilżyć, a ja zapragnęłam, by nasze usta się złączyły. Przygryzłam wargę i po chwili udało mi się oderwać od nich wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nasze spojrzenia się spotkały. Z jego oczu wyzierał smutek. Chciałam się go pozbyć, sprawić by przestał się tak czuć. Zanim zorientowałam się, co zamierzam zrobić, nachyliłam się w jego stronę i złączyłam nasze usta. Na początku zszokowałam go tym i dopiero po chwili odwzajemnił pocałunek. Objął mnie w talii i przyciągnął bliżej do siebie. Położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej, nie przerywając pocałunku. Poczułam niesamowite uczucia przepływające przeze mnie. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie. Justin przesunął językiem po mojej dolnej wardze, a ja rozchyliłam usta. Po chwili nasze języki walczyły o dominację. Wplątałam swoje palce w jego włosy, bawiąc się nimi. Namiętny pocałunek został przerwany, gdy w końcu zabrakło nam powietrza i musieliśmy się od siebie oderwać. Nasze klatki piersiowe szybko się unosiły i opadały. Wpatrywałam się w jego oczy, próbując odczytać jego uczucia. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech. Nie mogłam się powstrzymać, w Justinie jest coś przez co ciągnie mnie do niego i nie potrafię tego znaleźć. Jego każdy ruch mnie fascynuję i gdy on się uśmiecha, nie potrafię tego nie odwzajemnić. Szczerze mówiąc nie wiem, czemu go pocałowałam. To stało się tak szybko, ale co mną kierowało? To miało się nigdy nie powtórzyć, a tym razem to ja go pocałowałam. Chciałam go pocieszyć w ten sposób? Jeżeli tak, to na pewno mi się to udało. Nie rozumiem siebie.
- Justin... ja... - zaczęłam drżącym głosem.
- Przepraszam - przerwał mi. - Chciałaś mi pomóc, a ja zachowywałem się jak idiota.
- W końcu to do ciebie dotarło - wyrzuciłam ręce w górę i zaśmiałam się.
- Jenny? - spojrzał na mnie pytająco.
- Tak? - odparłam.
- Dlaczego? - popatrzył mi w oczy.
- Dlaczego co? - zapytałam zdezorientowana.
- Dlaczego mnie pocałowałaś? - uśmiechnął się do mnie, nie spuszczając ze mnie wzroku.
_______________________________________________________

@changemydream

6 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAWWWWWHHH. <3 Jezu ten pocałunek i w ogóle to wszystko jest takie słodkie. <3 jejciu nie wytrzymam.. Dawaj szybko następny, nie mogę się doczekać co Jenny odpowie. <3 @justiin_biebr

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Czekam na następny. Troche krótkie te rozdziały, ale bardzo dobre.

    http://shecurepsychics.blogspot.com/

    Sorki za spam c:

    @Angel_my_baby_6

    OdpowiedzUsuń
  3. super nie moge doczekać się nn ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. aw <3 świetny. czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww *-* rozdział świetnie ci wyszedł najbardziej podoba mi się końcówka. ^.^

    OdpowiedzUsuń