wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 20 "Bezlitosne uderzenie"



Justin's POV

Chciałem trzymać ją w swoich ramionach już na zawsze, nie chciałem, by odeszła ode mnie i zostawiła samego w tym samolubnym świecie. 
- Nie jesteś sam, masz mnie - spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się delikatnie.
- Dziękuję -  nie mogłem się powstrzymać i odwzajemniłem uśmiech. 
- Nie musisz dziękować, tak po prostu jest - spojrzała w dół i dopiero teraz zorientowała się, że jest w samym staniku. Na jej policzki wypłynął rumieniec i szybko wzrokiem zaczęła poszukiwać swojej koszulki. 
- Dobrze, odwrócę się - westchnąłem i odwróciłem się do niej plecami.
- Kładź się - powiedziała po chwili. 
- Co? - zapytałem zdziwiony. 
- No kładź się! - powtórzyła. Spojrzałem na nią, a ona się do mnie uśmiechnęła. Zdjąłem swoją bluzkę i położyłem się na łóżku do masażu. 
- Chcesz mi zrobić masaż? - zaśmiałem się. 
- Tak, wiesz, musisz się odstresować - odparła. - Tylko ja zrobię to w wygodniejszy dla mnie sposób - zachichotała i usiadła na moich pośladkach. 
- Nie pomyślałem o tym. Następnym razem wypróbuje twój sposób - zaśmiałem się. 
- Skąd wiesz, że będzie następny raz? - zapytała, unosząc obie brwi do góry. 
- Uwierz, zatęsknisz za tymi rękoma - uśmiechnąłem się ironicznie. 
- Cokolwiek - odpowiedziała i zaczęła robić mi masaż. Jeździła swoimi rękami po moich plecach w taki sposób, że momentalnie się odprężyłem i zamknąłem oczy. Tak, ta dziewczyna ma magiczne ręce. Jęknąłem i spojrzałem na nią. 
- Gdzie się tego nauczyłaś? - zapytałem. 
- Wrodzony talent - zaśmiała się. 

***

- Tak wiem, że ci obiecałem, zero wody, ale te baseny aż się proszą, żebyśmy do nich weszli. 
- Nie mam zamiaru znowu moczyć ubrań - pokręciła głową.
- Nie każę ci pływać w ubraniach - nalegałem. 
- Bez nich tym bardziej nie będę pływać. Nie, Justin! - krzyknęła do mnie oburzona.
- Chodziło mi, żebyś została w bieliźnie, przecież wiesz, że mnie nie musisz się wstydzić - westchnąłem. - Widziałem już co nieco - posłałem jej uśmiech.
- Nie ma mowy! - zaprzeczyła. 
- Jesteś tego pewna? - uśmiechnąłem się zadziornie i zacząłem się do niej zbliżać, a ona zrobiła kilka kroków w tył.
- Co ty kombinujesz? - jej głos zadrżał. 
- Nie jestem pewny, czy chcesz się przekonać - powiedziałem. - Więc może wolałabyś iść ze mną popływać bez tego - uśmiechnąłem się łobuzersko. 
- A jak nie, to co się stanie? - spojrzała na mnie. 
- Jesteś pewna, że chcesz się o tym przekonać? - uniosłem jedną brew. 
- Ee... nie... - mruknęła. 
- To dobrze. Idziemy popływać - powiedziałem radośnie. 
- Ehh... okej, niech ci będzie - westchnęła. Zaczęła zdejmować najpierw swoją koszulkę, a następnie spodnie. Przejechałem wzrokiem z góry na dół po jej ciele, po czym na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
- Przestań się tak patrzeć! Czuję się niekomfortowo - stwierdziła zmieszana. Uniosłem ręce w geście obronnym.
- Wiesz, uczę się tego od ciebie - zaśmiałem się. 
- Co to ma znaczyć? - zapytała. 
- Wiesz, nietrudno zauważysz jak cały czas mi się przyglądasz - zawstydziła się i momentalnie stała się cała czerwona na twarzy, co mnie rozbawiło i zachichotałem. 
- Ja... nie... - mruknęła. Ruszyłem w stronę basenu. 
- Jasne - stanąłem, gdy zauważyłem, że nie szła za mną. - Idziesz? - zapytałem, odwracając się w jej stronę. 
- Tak, już idę - powiedziała i dołączyła do mnie. W pewnym momencie zacząłem biec i skoczyłem do basenu na główkę. Zanim się zorientowałem, Jenny była już obok mnie. Podpłynąłem do niej i oplotłem rękami jej nogi. 
- Co ty chcesz zrobić, co? - spojrzała na mnie i przeczesała moje włosy swoimi palcami. 
- Ja nic, tylko... - chciałem w tej chwili zanurzyć się z nią pod wodę, lecz usłyszałem czyjeś kroki. Spojrzałem za siebie i ujrzałem swojego ojca wraz z ochroną. Przekląłem pod nosem, przy czym puściłem Jen z moich objęć. 
- Emm... Cześć, tato... - mruknąłem nerwowo, drapiąc się po szyi. Mój ojciec wyglądał na ostro wkurzonego. 
- Cześć? Co ty tu, do cholery, robisz, Justin? - krzyknął wkurzony. 
- Ja... pływam? - zażartowałem nerwowo.
- Wyłaźcie z basenu! - rozkazał i rzucił ręczniki obok basenu i razem z ochroną odwrócili się do nas plecami, coś omawiając. Skinąłem głową na Jenny, by wyszła razem ze mną. Kiedy to zrobiliśmy, podałem ręcznik Jenny, a drugi wziąłem dla siebie. Przesuszyłem sobie nim włosy, po czym narzuciłem go sobie na ramiona. Ojciec odwrócił się do mnie, jego mina lekko zmiękła. 
- Co ja mam z tobą zrobić, Justin? - zapytał, sfrustrowany. 
- Puścić mnie wolno i dać mi spokój - zaproponowałem i uniosłem jeden kącik ust. 
- Żartujesz sobie ze mnie? - prychnął. - Justin, wiem, że przychodzisz tutaj często, nie pytając mnie o zgodę. Nie powinieneś tego robić. 
- A myślisz, że dlaczego to robię? - zaśmiałem się. 
- Powinieneś przyjść i zapytać się o zgodę. Wiesz, że bym się zgodził - zignorował mój wcześniejszy komentarz i kontynuował swoją ojcowską gadkę. 
- Okej, dzięki. Może my już pójdziemy? - zapytałem, chcąc jak najprędzej zakończyć tą rozmowę.
- Justin, martwię się o ciebie razem z twoją mamą - stwierdził ze smutną miną. 
- Serio? - prychnąłem. - Teraz to mnie rozbawiłeś.
- Słucham? 
- Wiesz, tato, przez ostatnie kilka lat w ogóle cię nie interesowałem - splunąłem. 
- To nie jest prawda - zaprzeczył. 
- Tak, oszukuj się dalej - mruknąłem. - Chodź, Jen, idziemy - wziąłem jej rzeczy z ziemi i podałem je jej. Wziąłem ją za rękę z zamiarem wyjścia stąd. 
- Nigdzie nie idziesz! Nie skończyliśmy jeszcze rozmowy - krzyknął za mną.
- Ja skończyłem - stwierdziłem. Po chwili poczułem czyjeś ręce na moich ramionach. Ojciec gwałtownie obrócił mnie w swoją stronę. 
- Jeszcze nie skończyłem - powiedział przez zaciśnięte zęby. Jeśli jesteście ciekawi, to właśnie po nim odziedziczyłem impulsywność. 
- Nie mamy już o czym rozmawiać - strząsłem jego dłonie ze swoich ramion. 
- Justin, twoja mama opowiadała mi o twoich ostatnich wybrykach. 
- Tak? O, w końcu zainteresowałeś się swoją rodziną? Ciekawe - zadrwiłem. 
- Zawsze się nią interesowałem. 
- Nie wątpię. Najbardziej wtedy, kiedy pieprzyłeś się z jakąś dziwką za plecami mamy, co? - powiedziałem sarkastycznie. 
- Co powiedziałeś? - zacisnął swoje ręce w pięści, patrząc mi w oczy. Tak, wkurzyłem go jeszcze bardziej. 
- Co myślisz, że nie wiedziałem, że jesteś takim dupkiem? - splunąłem. Poczułem pięść uderzającą w moją twarz. Poczułem ból w okolicy ust po uderzeniu mojego ojca. Poczułem metaliczny smak w  moich ustach. Złapałem się za to miejsce, wpatrując się niedowierzaniem w mojego ojca.
_______________________________________________________

No i mamy cały rozdział z perspektywy Justina. :) Mam nadzieje, że wam się podobał. Zbieram dalej osoby do listy informowanych. 
@changemydream

10 komentarzy:

  1. Spoko rozdział :) czekam na następny! @AwwMyDrew

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudooooo <3
    Nie umiem się rozpisywać, więc tylko tyle napiszę;)
    @NikaDirectioner

    http://so-many-dreams-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu jak on mógł go uderzyć.!? No ja się pytam JAK.? Tak się układało, było fajnie a oni to zepsuli i jeszcze Jus od niego oberwał. ; /
    ale i tak to kocham. <3
    @justiin_biebr

    OdpowiedzUsuń
  4. super to wymyśliłaś ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. super nie moge doczekać się nn :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Oszkurdeoszkurdeoszkurwdeoszkurwdeoszkurwajegopanamać !
    Błagam cię na kolanach dodawaj jak najszybciej nowy rozdział bo nie mogę z tych emocji! <3 Ten rozdział jest taki świetny. Czytało się go tak lekko. Czytam, czytam i tu buuuum. KONIEC!

    ciskam, @Paulaaxpp

    OdpowiedzUsuń
  7. o kurde ;o nie spodziewałam się że go uderzy.
    czeekam na nn. ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam i czytam i uważam że to opowiadanie jest booooooooskie :D <333 Dodaj mnie do informowanych :D
    @KasiaHudaszek

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy bym nie przewidziała takiego obrotu spraw ... Nie rozumiem tego jak ojciec Justina mógł go uderzyć ?! Przecież to jego syn, nawet jeśli go zdenerwował nie powinien tego robić ! Mam nadzieję, że Justin nie zrobi żadnego głupstwa :) i ciekawie wyszedł ci ten rozdział, podoba mi się ^.^

    OdpowiedzUsuń