niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 19 "Samotność"

Czytasz=komentujesz
_____________________________

Jenny's POV

Poczułam się zdradzona. Właśnie przyłapałam swojego brata i moją najlepszą przyjaciółkę na obściskiwaniu się. Nie chodzi o to, co robili, ale o to, że robili to za moimi plecami, nie wtajemniczając mnie chociaż w to, że się bliżej znają. Tak, to było szokujące. 
- Proszę bardzo, czekam - mruknęłam i oparłam się o ścianę za mną. 
- Ja i Andre od jakiegoś czasu spotykamy się ze sobą - powiedziała, prawie niesłyszalnie i spuściła głowę. 
- Że co proszę?! Spotykacie się ze sobą? To jakiś żart? - zapiszczałam i spojrzałam na nich. 
- Jenny... - powiedział Andre.
- Nic mi nie powiedzieliście! - krzyknęłam oburzona. 
- Bałam się twojej reakcji... - szepnęła Lena. - Miałaś tyle problemów na głowie, nie chciałam ci jeszcze ich dokładać. 
- Problemów? To nie byłby dla mnie problem, gdybyście mi to łaskawie powiedzieli!
- Jenny, w czym problem? Już wiesz, przecież to, że ci nie powiedzieliśmy, to żadne przestępstwo, tak? - westchnął. 
- No tak, żadne przestępstwo, ale jako moja najlepsza przyjaciółka powinnaś mówić mi wszystko, tak jak ja mówię wszystko tobie - zwróciłam się do Leny. – A ty jako mój brat też powinieneś mi to powiedzieć! - spojrzałam na Drew. – Nie rozumiem czemu to przede mną ukrywaliście - powiedziałam wkurzona. 
- Lenka już ci powiedziała czemu. Nie możemy po prostu o tym zapomnieć? - mruknął Andre. 
- Nie! - krzyknęłam. - Albo wiecie co? Okej. Zapomnijmy o wszystkim, nie chcę z wami gadać. Cześć - warknęłam. Odwróciłam się i wyszłam z pokoju. 
- Jen! Proszę cię! Nie bądź taka! - krzyknęła za mną Lena. 
- Odpuść! Zostawiam was samych. Możecie się w końcu sobą nacieszyć - odparłam z jadem w głosie. 

***

Od wczorajszej kłótni nie dawali mi spokoju. Od czasu, kiedy zamknęłam się na klucz w swoim pokoju, stali pod drzwiami, próbując ze mną rozmawiać, dzwonili i pisali non stop. Czego oni się spodziewali? Myśleli, że będę szczęśliwa z faktu, że mnie okłamują? Gdybym od samego początku wiedziała, że coś między nimi jest nie przejęłabym się tym aż tak bardzo, ale fakt, że ukryli to przede mną, zranił mnie. Jestem tym wszystkim szczerze zmęczona. Muszą zrozumieć, że jak na razie nie mam zamiaru z nimi rozmawiać. Muszę to wszystko najpierw przemyśleć, przetrawić, czy coś. Mój telefon znowu zaczął dzwonić. Przez ich ciągłe dzwonienie mam dość już piosenki Avolnation – Sail, którą miałam ustawioną na dzwonek. Przez pierwsze nuty miałam zamiar znowu zignorować ich dzwonienie. Czy to ma sens, może lepiej będzie jak powiem im coś, by w końcu przestali dzwonić. Podniosłam telefon, nawet nie zwracając uwagi na to, które z nich dzwoni. Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha. 
- Nie możecie po prostu zrozumieć, że nie mam zamiaru z wami gadać?! - krzyknęłam. 
- Jestem sam i wątpię, byś nie miała ochoty ze mną gadać - powiedział chrapliwy głos. 
- Przepraszam. Myślałam, że to ktoś inny - spojrzałam na wyświetlacz, chcąc dowiedzieć się, z kim rozmawiam. 
- Justin? Po co dzwonisz? - mruknęłam. 
- Wczoraj obiecałaś mi, że pojedziesz gdzieś ze mną. Wyjrzyj przez okno. 
- Po co? - podeszłam do okna, spojrzałam w dół i ujrzałam przy naszym domu samochód i opierającego się o niego Justina, uśmiechającego się w moją stronę. 
- Jedziemy! Wychodź - powiedział.
- Teraz? - zapytałam zaskoczona. 
- Nie, jutro, a stoję sobie tu tylko po to, by pogapić się w twoje okno - odparł sarkastycznie. 
- Dobra, zaraz zejdę. - mruknęłam. Złapałam szybko swoją skórzaną kurtkę i narzuciłam ją na siebie. Na nogi założyłam czarne conversy. Wyszłam z pokoju i zbiegłam na dół. W kuchni usłyszałam jakieś głosy. Przy stole siedzieli moi rodzice i razem z nimi Andrew. 
- Cześć kochani i Andrew - powiedziałam wesoło. Podeszłam do swoich rodziców i złożyłam pocałunek na ich policzkach. 
- Cześć, kochanie – odpowiedzieli, uśmiechając się do mnie. 
- Andrew? Serio? - sapnął mój brat. 
- Mamuś, ja wychodzę teraz. Wrócę jakoś wieczorkiem najprawdopodobniej - posłałam jej uśmiech. 
- No dobrze. Baw się dobrze - odpowiedziała. 
- Z kim wychodzisz? - zapytał Drew.
- Nie twój interes - mruknęłam.
- Z tym Justinem, prawda? Ten dupek namieszał ci w głowie. Nie powinnaś się z nim spotykać - powiedział, patrząc mi w oczy surowo. 
- Nawet go nie znasz - prychnęłam. 
- Ja nie, ale Lena tak. Opowiadała mi o nim i o tym, co stało się dwa dni temu. 
- On chociaż mnie nie okłamuje - mruknęłam i zwróciłam się w stronę drzwi. 
- Justin Cross? Ten, co cię uratował? - mama spojrzała na mnie. 
- Tak, ale mojego braciszka nie obchodzi to, że dzięki niemu jeszcze jestem tu z wami - wyszłam i trzasnęłam drzwiami. Podeszłam do Justina, chcąc się z nim przytulić na przywitanie, lecz on zamiast tego przyciągnął mnie do siebie i musnął moje usta. 
- Zapomniałeś już o naszej wczorajszej rozmowie? - uniosłam brwi. 
- Może - zaśmiał się. – Wsiadaj! Nie traćmy czasu - wziął mnie za rękę i zaprowadził do drzwi od strony pasażera, otwierając je przede mną. Wsiadłam do środka i czekałam na to, aż on wsiądzie do samochodu. 

***

- Długo jeszcze? Jedziemy już jakąś godzinę - mruknęłam znudzona. 
- Jedziemy pół godziny, no i to już nie daleko - spojrzał na mnie rozbawiony. 
- Co cię tak bawi? - spytałam.
- Ty - zaśmiał się. 
- Ja przecież nic nie robię śmiesznego - oburzyłam się. 
- Co cię tak dzisiaj wkurzyło, że krzyczałaś na mnie przez telefon? - zmienił temat i spojrzał na mnie zmartwiony. Justin, którego poznałam, właśnie wrócił. 
- Brat i przyjaciółka mnie oszukali - mruknęłam i odwróciłam głowę w stronę okna. 
- Mogę wiedzieć w jaki sposób? - zapytał. 
- Przyłapałam ich wczoraj na obściskiwaniu się ze sobą - warknęłam.
- No i to cię tak wkurzyło?
- Nie. Wkurzyło mnie to, że nie powiedzieli mi nic o tym, że się ze sobą spotykają. Ukrywali to przede mną - powiedziałam na jednym wydechu. - Nie rozumiem czemu, przecież zrozumiałabym, że coś między nimi jest - wyrzuciłam ręce w górę z frustracji. 
- Ukryli to przed tobą? - zapytał, zdziwiony. - To nie jest nic takiego, by przed tobą ukrywać. Jakby to był twój były, to okej, jakbym był na jej miejscu, to bym się bał, no ale to twój brat - powiedział, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. 
- No właśnie! Oni są jacyś inni! Dlatego teraz nie mam zamiaru się do nich odzywać - mruknęłam. 
- Nie zazdroszczę im. Już raz przez to musiałem przejść. Dwa tygodnie bez rozmowy z tobą, koszmar - uśmiechnął się do mnie. 
- Zasłużyłeś sobie na to! - krzyknęłam. 
- Tak, wiem. Jestem strasznym człowiekiem - zaśmiał się.
- Dokładnie tak - przytaknęłam. 
- Jesteśmy na miejscu - powiedział radośnie. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam ogrodzone miejsce. Nie miałam pojęcia, gdzie my jesteśmy. 
- Co to za miejsce? - spytałam, wysiadając z samochodu. Zamknęłam drzwi i poszłam w stronę Justina. 
- To miejsce? Powiedzmy, że odprężymy się tu i zapomnimy o problemach - uśmiechnął się do mnie. 
- Dokładniej proszę! - spojrzałam na niego. 
- Niesamowity kurort. W tym miesiącu jest zamknięty przez jakieś problemy systemowe. Dzisiaj jest niedziela, więc będziemy tam sami - uśmiechnął się do mnie. 
- Czekaj, czekaj! Jak masz zamiar tam wejść, jeżeli jest zamknięty? - zapytałam. 
- Znam pewne tajemnicze wejście - zaśmiał się. 
- Czyli chcesz tam się wkraść?! Justin, to jest przestępstwo! - krzyknęłam. 
- Przesadzasz, my po prostu się tam trochę odprężymy. To nic złego. Nikt nie zauważy - powiedział spokojnie. 
- O nie! - pokręciłam głową.
- No dawaj, Jen! Trochę ryzyka ci nie zaszkodzi. Byłem tu nie raz i ani razu mnie nie złapali. 
- Byłeś tu już? - zapytałam. 
- No tak! Jechaliśmy tu tyle czasu, masz zamiar teraz wrócić do domu, do swojego brata i Leny? - uniósł brwi.
- Nie... Dobra, niech już ci będzie. Więc, gdzie jest wejście? - zaczęłam się rozglądać. 
- Yeah! Chodźmy - wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić wzdłuż ogrodzenia. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, a Justin podszedł do ogrodzenia i zaczął przy nim majstrować. Po chwili utworzyła się dziura w ogrodzeniu, umożliwiająca nam wejście. 
- Jak ty to zrobiłeś? - zaskoczył mnie. 
- Mam magiczne ręce – zaśmiał się. - Panie przodem - podał mi rękę i razem z jego pomocą udało mi się przejść na drugą stronę. Zanim się obejrzałam, Justin był już przy mnie i złapał mnie za rękę, prowadząc przed siebie. Moje oczy zabłyszczały na ten spaniały widok. Ten kurort był idealny, wszędzie piękna roślinność i tyle atrakcji w zasięgu mojego wzroku. Widziałam baseny, jacuzzi, stoły do masażu i wiele innych rzeczy. Spojrzałam na Justina z szeroko otwartymi oczami i buzią. 
- Wow! Tu jest bajecznie - zapiszczałam i rzuciłam się na szyję Justina, podekscytowana. Po chwili oderwałam się od niego, widząc jego zaskoczenie. 
- Cieszę się - posłał mi szczery uśmiech. - Chodź, odprężysz się - wziął mnie za rękę, znowu mnie prowadząc. Doszliśmy do jednego ze stołów do masażu. 
- Czy ma pani ochotę na masaż a'la Cross? - powiedział zmienionym głosem. 
- Oczywiście, że tak - zaśmiałam się. 
- No to proszę położyć się, zdjąć bluzkę i odprężyć się - odparł. 
- Zdjąć bluzkę? - zapytałam. 
- Tak. Spokojnie, już się odwracam - odwrócił się do mnie plecami. Szybko zdjęłam bluzkę i położyłam się na brzuchu na stole do masażu. 
- Już! 
- Dobra, więc zaczynamy - Podszedł do mnie i zaczął masować okrężne ruchy rękami na moich plecach. 
- Mmm... - rozmarzyłam się i zamknęłam oczy. - Idealnie. 
- Cieszę się - wyobraziłam sobie, jak idealny uśmiech pojawił się na twarzy Justina. 
- Justin? - zaczęłam.
- Tak? - zapytał. 
- Skąd wytrzasnąłeś to miejsce? Skąd pomysł, żeby tu się wkradać? - spytałam. 
- Ehh... - westchnął. - Mój ojciec jest tutaj szefem - mruknął.
- Co? - odwróciłam głowę, by na niego spojrzeć. - Serio? To czemu się tutaj wkradasz? 
- Nie wiem. Zawsze zabierał tutaj naszą całą rodzinę jak byłem mały no i po prostu lubię tu przychodzić i wspominać. 
- Musisz się wkradać? Przecież to twojego taty, pewnie wpuściłby cię tu normalnie i legalnie. 
- Moi rodzice się rozstali i nie mam z ojcem takiego kontaktu, jak kiedyś. Mało go interesuje moja osoba. Moja mama całkowicie się zmieniła przez to rozstanie. Kiedyś byliśmy szczęśliwą, zgraną rodziną, a teraz to odeszło i czuję, że zostałem sam - poczułam ukłucie w sercu. Stał teraz obok mnie taki niewinny i smutny, mówiąc o tym. W tej chwili chciałam tylko sprawić, by nie był smutny, by wiedział że jestem przy nim. Zdjął ze mnie ręce i opuścił je. Wstałam ze stołu i stanęłam przed nim podeszłam bliżej i czule go przytuliłam. Przez chwilę był zaskoczony, ale w końcu przytulił mnie do siebie. 
- Nie jesteś sam, masz mnie - spojrzałam mu w jego czekoladowe tęczówki, z których wyzierał smutek i delikatnie się do niego uśmiechnęłam.

_________________________________________

Rozdział dłuższy od innych specjalnie na urodziny mojej kochanej Izy <3 ( @Nandos_Bejbe ) Kochanie jeszcze raz wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, spotkania 1D i wszystkiego czego sobie wymarzysz i zapragniesz. Kocham cię bardzo mocno <3 Chciałam też bardzo podziękować za te 3000 wejść bo to dla mnie dużo znaczy, że blog ma coraz więcej czytelników. Motywuje mnie to do dalszej pracy i rozdziały pojawiają się wtedy częściej. Utworzyłam sobie listę osób, które informuję o nowych rozdziałach jeśli chcecie do niej dołączyć napiszcie w komentarzach nazwę swojego twittera lub numer gg. Następny rozdział myślę, że jutro dodam jeśli uda mi się go skończyć pisać.
@changemydream

11 komentarzy:

  1. Cudooooo <33
    Zapraszam do mnie: http://so-many-dreams-one-direction.blogspot.com/ , liczę na komentarz od Ciebie :)
    @NikaDirectioner

    OdpowiedzUsuń
  2. Koooocham to! <3
    Czekam na następny. :)
    @Paulaaxpp

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku to jest cudowne. <3 kocham to. <3 jak najbardziej chce zebys mnie informowala i bede Ci za to wdzieczna. Xx @justiin_biebr

    OdpowiedzUsuń
  4. super nie moge doczekać się nn ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. idealny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. ommomomomomomom O.o Nie mogę się doczekać nn!jfdsoijlk!! hahahah ale ambitny ten komentarz XD kocham cię <333

    OdpowiedzUsuń
  7. ŚWIETNY BLOG! Czekam z niecierpliwością na następny!możesz mnie informować na tt? @AwwMyDrew

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciuuu *.* nie no zazdroszczę jej :) masaż a'la Cross , ciekawie brzmi ^.^ i końcówka strasznie romantyczna, zwierzył jej się :) super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń