piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 12 "Mówię żegnaj"

Jenny's POV

   Minęły już dwa tygodnie, odkąd ostatni raz rozmawiałam z Justinem. Jak to zrobiłam? Udaje mi się unikać go w szkole i po szkole, a jak gdzieś go widzę, po prostu idę w inną stronę. Wiem, to może być trochę dziecinne, ale co ja na to poradzę? Zabolało mnie to. Naprawdę myślałam, że Justin taki nie jest. Miałam nadzieje, że mi pomoże. No ale cóż, myliłam się. Drugą osobą, której unikałam, był mój „cudowny” nauczyciel od w-f'u to było trudniejsze, bo jak unikać osobę, która prowadzi twoje zajęcia cztery razy w tygodniu. Przez pierwszy tydzień poprosiłam mamę o zwolnienie z powodu „złego samopoczucia”, ale w drugim tygodniu musiałam znowu zacząć na nie uczęszczać. Postanowiłam unikać jego wzroku i rozmów z nim. Nic szczególnego się nie stało w ciągu tych dwóch tygodni.
Leżałam teraz w swoim pokoju na łóżku. Lubię tak leżeć w samotności i w końcu mieć spokój, czuć się bezpieczną. W szkole ciągle unikałam albo White'a, albo Justina, a to jest męczarnia. Wszędzie ich pełno. Dzięki Lenie jakoś daję radę, ale nie mam pojęcia, ile jeszcze wytrzymam. Westchnęłam i spojrzałam na telefon. Wyświetliło mi się, że w skrzynce odbiorczej są dwie nowe wiadomości. Jedna była od Leny a druga i chyba już setna wiadomość od Justina w tym tygodniu. Zażenowana opuściłam rękę z telefonem na łóżko i westchnęłam. Spojrzałam w sufit i przypomniała mi się moja ostatnia rozmowa z Justinem i jego wyraz twarzy.

-FLASHBACK-

  Podeszłam do swojego samochodu i minęłam Justina, nie odzywając się do niego ani słowem. Otworzyłam drzwi, lecz on szybkim ruchem je zamknął. Spojrzałam na niego gniewnie.
- Jenny, proszę cię, nie zachowuj się tak - mruknął, z jego oczu wyzierał smutek.
- Odpuść - mruknęłam, unikając jego wzroku.
- Nie odpuszczę! Kiedy ty w końcu to zrozumiesz? - powiedział sfrustrowany. - Wiem, nie powinienem tego mówić, przepraszam cię.
-No i na co mi twoje przeprosiny? Wiesz, to jest dziwne, najpierw mi mówisz, że będziesz mnie pilnował dwadzieścia cztery godziny na dobę a za chwile nazywasz mnie ofiarą. To zabolało, bo naprawdę... nieważne, po prostu daj mi spokój - mruknęłam i wbiłam wzrok w ziemie. Poczułam jego palce ujmujące mój podbródek  i podnoszące go, bym spojrzała na niego.
- Wiem, że tego nie chcesz - posłał mi delikatny uśmiech.
- Nie, Justin. Myślisz się, chcę żebyś dał mi święty spokój. Nie mam zamiaru mieć z tobą nic wspólnego, rozumiesz? - powiedziałam zdenerwowana.
- Nie, bo zależy mi na tob... - zaczął, ale przerwałam mu.
- Po prostu daj mi już jechać do domu. Ten temat jest skończony - warknęłam.
- Jennifer... - odparł smutno.
- Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, Justin - odepchnęłam jego rękę i wsiadłam do samochodu, po chwili go odpalając. Spojrzałam ostatni raz na Justina, który właśnie odsuwał się od samochodu. W jego oczach było widać smutek i ból. Przesadziłam? Może, ale to nie moja wina, że byłam wkurzona. On to spowodował. Może inne dziewczyny by odpuściły, ale ja jestem typem osoby, którą takie słowa ranią i szybko nie odpuszczam. Przykro mi, Justin.

-END OF FLASHBACK-

W sumie to nie wiem, czy dobrze się stało. Przy Justinie czułam się bezpieczna, nie musiałam unikać Chrisa, bo wiedziałam, że Justin mi pomoże. A teraz skończyłam na unikaniu ich obojgu, co nie było łatwe. Muszę dać radę, nawet Lenka stwierdziła, że dobrze robię. Cross ma swój urok, a ja nie jestem jeszcze w stanie na jego gierki. Po tym, jak wtedy odjechałam, ruszyłam prosto do Starbucksa na spotkanie z Leną. Rozmowa z nią mi pomogła. Opowiedziałam jej wszystko po kolei, pomijając szczegół, że nasz trener jest sprawcą moich tortur i pomijając fakt, że był u mnie w domu, próbując już drugi raz dobrać się do moich majtek. Na szczęście zapomniała już o  tym, że Justin spał u mnie w domu. Podczas opowieści nie mogłam powstrzymać łez cisnących się z moich oczu i dałam upust emocjom. Po zakończeniu tej bolesnej opowieści, ona nie zadawała pytań, nie mówiła, że jest jej przykro. Nic nie powiedziała, po prostu mnie przytuliła, co pomogło mi sto razy bardziej niż słowa współczucia. Postanowiłyśmy nie wracać nigdy do tego tematu, obiecała mi pomóc się pozbierać. Powiedziała, że razem przywrócimy moje dawne życie. Spędziłyśmy ze sobą cały dzień a do domu wróciłyśmy dopiero około godziny dwudziestej drugiej. Czuję, że dzięki Lenie mogę to wszystko przetrwać.
Poczułam, że nagle ogarnia mnie senność. Miałam zamiar przebrać się w pidżamę i iść spać, ale przypomniałam sobie, że dostałam SMSa od Leny. Podniosłam znowu telefon i go odblokowałam. Spojrzałam na wyświetlacz i weszłam w wiadomość od niej. Napisała ją jakieś dziesięć minut temu
„No kochana miałyśmy przywrócić twoje dawne życie, prawda? Zaczynamy już dzisiaj! Idziemy na imprezę skarbie! Szykuj się ;)”
No chyba ją pogięło. W moim dawnym życiu nie było żadnych imprez! Zerknęłam na zegarek. Była dopiero dwudziesta druga czternaście. Nie powiem jej, że chcę iść spać, bo wyśmieje mnie i wyciągnie z domu siłą. Postanowiłam do niej zadzwonić i jakoś przekonać ją do zmiany planów na dziś wieczór. Nie miałam ochoty iść na jakąś imprezę. Ja nie jestem typem imprezowiczki, nigdy nie piłam, nie paliłam i nie mam zamiaru tego robić. Wybrałam numer telefonu przyjaciółki i zaczęłam dzwonić. Po dwóch sygnałach odebrała.
- Rozumiem, że jesteś już gotowa i mam po ciebie przyjechać - słyszałam w jej głosie podekscytowanie.
- Ja nie chcę iść na tą imprezę, Len. Proszę, nie zmuszaj mnie - mruknęłam do słuchawki.
- O nie! Nie wywiniesz mi się. Powiedz mi, kiedy ostatni raz się w jakiś sposób zabawiłaś? - zapytała.
- Ja... - zaczęłam.
- Właśnie, nigdy! - przerwała mi.
- Nie dałaś mi dokończyć - westchnęłam.
- Bo wiem jak jest. Masz prawie osiemnaście lat, a jeszcze ani razu porządnie nie zaimprezowałaś! - krzyknęła do słuchawki.
- No dobra, niech już ci będzie! - poddałam się. - Ale ja kompletnie nie wiem, jak się ubrać - skrzywiłam się.
- Pięć minut i jestem u ciebie. Zrobię cię na bóstwo, kochanie! - wyobraziłam sobie jak ona z pewnością szczerzy się do siebie.
- Dobra, czekam - westchnęłam.
- Zaraz będę - zakończyła naszą rozmowę. Położyłam telefon na szafce obok łóżka i rozłożyłam się na nim. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w cudowny świat snów.
Obudził mnie dzwoniący telefon i walenie w drzwi wejściowe. Lena. Szybko skoczyłam na równe nogi i pobiegłam na dół jej otworzyć. Gdy tylko otworzyłam drzwi, ona wparowała do mojego domu.
- Jen! Mówiłam, że będę za pięć minut. Waliłam w te drzwi jakieś dwadzieścia minut - zaczęła na mnie krzyczeć. Spojrzałam na zegarek.
- Lena, rozmawiałyśmy pięć minut temu - zaśmiałam się. - Przepraszam, zasnęłam przez przypadek - spojrzałam na jej wygląd. - Aww! Lena, wyglądasz niesamowicie! - moje oczy zabłysły. Lena zawsze miała niesamowite wyczucie stylu i nie ma dnia, w którym nie wygląda doskonale.
- Dobra, nie stałam dwadzieścia minut, tylko jakieś dwie, no ale... zimno. Dziękuje. Idziemy na górę się szykować! - zanim zdążyłam się odezwać, ona już pociągnęła mnie za rękę i zaczęła prowadzić na górę do mojego pokoju. Po wejściu kazała mi wygodnie usiąść, a ona się wszystkim zajmie. Podeszła do mojej szafy i zaczęła ją przeglądać. Wyjęła z niej obcisłą i jak dla mnie za krótką sukienkę, której jeszcze nigdy na sobie nie miałam. Dostałam ją rok temu na urodziny. Wyjęła jeszcze do kompletu czarne szpilki na platformie. Podała mi ten zestaw i kazała się przebrać. Nie zamierzałam się jej sprzeciwiać, ponieważ wiedziałam, że nie wygram. Taka prawda, ta dziewczyna potrafiła mnie przekonać do wszystkiego. Przebrałam się szybko w rzeczy, które mi przygotowała. Następnie usiadłam na wskazane przez nią krzesło obok biurka. Przyniosła moje kosmetyki i położyła obok siebie. Zaczęła dobierać wszystko, by pasowało do siebie. W milczeniu zaczęła mnie malować. Lena jest perfekcjonistką i wspaniałą stylistką, zna się na tym, jak wszystko dobrać do siebie, by na koniec dało to perfekcyjny efekt. Kiedy skończyła, przyjrzała mi się jeszcze raz dokładnie z przymrużonymi oczami.
- Idealnie - na jej twarzy zagościł uśmiech. Zerwałam się z krzesła i podeszłam do lustra. Moje oczy otworzyły się szeroko.
- Wow! - wykrztusiłam. Wyglądałam jak nie ja. W szoku okręciłam się dookoła i zobaczyłam cały efekt. - Dziękuje, Len. Wyglądam cudownie - uśmiechnęłam się szczerze do niej i przytuliłam ją.
- Żeby było jeszcze lepiej, załóż to - podała mi naszyjnik, bransoletkę i kolczyki do kompletu. Założyłam je pośpiesznie. - Jest cudownie - odparła. - Zbieramy się! Już tak i tak jesteśmy spóźnione, a ja nie chcę przepuścić całej imprezy - powiedziała. Wzięłam swoją małą torebkę i włożyłam do niej telefon i pieniądze na wszelki wypadek. Zeszłyśmy razem na dół, po czym wyszłyśmy z domu, zamykając go na klucz za sobą. Wsiadłyśmy do jej auta i ruszyłyśmy.
Na miejsce dotarłyśmy w niecałe pięć minut. Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy w stronę domu, wypełnionego nastolatkami, alkoholem i muzyką. Po drodze zauważyłam pełno par obściskujących się po kątach i flirtujących ze sobą. Wszędzie litrami lał się alkohol, a połowa towarzystwa była już nieźle wcięta, co mnie rozbawiło, bo impreza zaczęła się ledwo godzinę temu. Zachichotałam pod nosem i weszłam do środka razem z Leną. Stanęłyśmy w wejściu, rozglądając się za jakimiś znajomymi.
- I jak ci się podoba? - zapytała mnie. Musiała prawie krzyczeć, bym ją usłyszała przez głośną muzykę w tle.
- Szczerze? To jest zabawnie - zaśmiałam się.
- Zabawnie? - spytała zdziwiona.
- No wiesz to śmieszne, że impreza dopiero się zaczęła, a ludzie już nie mogą ustać na nogach - wytłumaczyłam, na co ona się zaśmiała. Wzięła mnie pod rękę, prowadząc dalej do środka. Zdziwiłam się, bo nagle wszystkich oczy skupiły się na nas. Czułam się lekko zdezorientowana.
- O co im chodzi? - zapytałam się przyjaciółki.
- Tak mi się wydaje, że chodzi o to, jak wyglądasz. To duża zmiana, wiesz? Zwykle chodzisz w jeansach, trampkach i tak dalej. A teraz BUM! Wyglądasz cholernie seksownie! - zaśmiała się.
- Zgadzam się - usłyszałam znajomy męski, chrapliwy głos za mną i obróciłam się prędko.
- Justin? - spojrzałam na chłopaka, który właśnie jeździł po mnie wzrokiem.
- Tak, wyglądasz cholernie seksownie - uśmiechnął się do mnie łobuzersko.

_______________________________________________________

hfjkhsafhassfh Justin powraca <3 Jak myślicie co teraz zrobi Jenny?

Witam :) Wczoraj pisałam ten rozdział aż do 23:30 zamiast uczyć się na matmę pisałam 4 godziny hahah. xd Mam nadzieje, że podoba się nowy rozdział i myślę, że nowy pojawi się już jutro ponieważ mam go zamiar skończyć dzisiaj lub jutro rano. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach napiszcie w komentarzach swój tt lub gg.
@changemydream

4 komentarze:

  1. gfkidjfdngjfng nie mogę doczekać się już następnego omg <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś napotkałam Twoje opowiadanie przeczytała od początku aż do teraz muszę powiedzieć , ze jest cudowne <3 I nie cierpliwie czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle zajebiście, kochanie! ;D
    brakuje mi cb, a nawet nie mam kasy na komórce! :'C
    Jeszcze raz bd powtarzać, że to jest cuuuudowne!! ^.^
    Te amo <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Szalona impreza się zapowiada :D muszę przyznać ze to totalna zmiana dla Jen :) i jeszcze w dodatku Justin się pojawił xD super nocia, gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń