czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 4 "Niespodziewana wiadomość"

Jenny's POV

- No więc... - westchnęłam i zaczęłam swoją opowieść, o której nikt nie miał prawa wiedzieć, oprócz moich rodziców i przyjaciółki. Miałam nadzieję, że mogłam mu zaufać. Jestem głupia, znałam go dopiero dzień, a właśnie chciałam zdradzić mu koszmar minionego dnia. Tak, jestem idiotką i nie ma już drogi powrotnej do normalności.- Chciałam odebrać sobie życie poprzez pewne zdarzenie sprzed miesiąca... - urwałam, zastanawiając się jak mu to powiedzieć, nie wyjawiając zbyt wiele.
- Jakie zdarzenie? - zapytał.
- Wracałam późno do domu od przyjaciółki Leny. Może ją kojarzysz, chodzi z nami do szkoły. Wędrowałam bocznymi uliczkami, żeby jak najszybciej dojść do domu, bo miałam dziesięć minut na dojście. Wtedy myślałam, że to dobry pomysł. Myliłam się i to bardzo. Zapłaciłam za swoją głupotę. - Mówiłam z łzami w oczach przypominając sobie ten dzień. - To stało się tak szybko. Szłam szybkim krokiem, by się nie spóźnić. Aż ktoś złapał mnie za rękę i zasłonił usta ręką, zaciągając mnie do ciemnej uliczki. Przygwoździł mnie do ściany i przywarł do mnie całym swoim ciałem. Szepnął mi do ucha, że jak zacznę krzyczeć, to mnie zabije. Ja tylko przerażona skinęłam głową, bo co innego miałam zrobić. Złączył nasze usta i zaczął nachalnie mnie całować. Dotykał mnie po całym moim ciele. Próbowałam się wyrwać, ale on nie chciał mnie puścić. Gdy w końcu się ode mnie oderwał myślałam, że to koniec i będę mogła wrócić do domu. Miałam nadzieje, że mnie oszczędzi. A on pociągnął mnie za sobą na parking i wepchnął do samochodu. Ciągle prosiłam go, by mnie zostawił i dał wrócić do domu. On mnie nie słuchał. Związał mi oczy opaską, bym nie widziała, gdzie jedziemy.  Zagroził mi, że jak ją zdejmę, poderżnie mi gardło. Zabrał do swojego domu. Zaciągnął mnie do środka, wepchnął do pokoju i zamknął na klucz. Zerwałam opaskę z oczu. Waliłam pięściami w drzwi, płakałam i krzyczałam, by mnie wypuścił. Byłam załamana chciałam stamtąd uciec i wrócić do domu. Gdy w końcu wrócił do pokoju, miał ze sobą linę i był w samych bokserkach. Wtedy pierwszy raz mu się przyjrzałam. Miał piaskowe włosy, wysoki i umięśniony około dwudziestu lat. Zaczęłam się przed nim cofać. Nie chciałam, by mnie dotknął, ale jego to nie obchodziło. Podszedł do mnie i rzucił mnie na łóżko, a gdy znowu chciałam uciec, uderzył mnie pięścią w twarz. Złapał moje ręce i przywiązał do łóżka. Zaczęłam się wyrywać, kopać nogami, za co zostałam zdzielona jeszcze raz w twarz. - Słowa same ze mnie wypływały. Jak już zaczęłam, nie mogłam przerwać. Łzy spływały mi po policzkach, a ja byłam jak w transie. Wszystkie uczucia powróciły. - Przywarł do mnie ciałem i zaczął nachalnie całować i zdzierać ze mnie ubrania. Próbowałam go ze mnie zrzucić, ale wszystkie wysiłki na marne, byłam skończona. Już wiedziałam, że zostanę zgwałcona i nic na to nie mogłam poradzić. Płakałam przez cały czas, a on dotykał mnie i całował w nieprzyzwoitych miejscach. Szeptał przez cały czas świńskie komentarze na temat mojego wyglądu i co dzisiaj ze mną zrobi. Zamknęłam oczy i szlochałam po cichu. W końcu zrobił to. Zgwałcił mnie w brutalny sposób. Nie obchodziło go to, że w tej chwili niszczy mi życie. Chodziło mu tylko o sex. Gdy w końcu skończył, zostawił mnie nagą i przywiązaną do łóżka. Byłam wykończona, miałam ochotę stamtąd uciec do domu, do rodziców. Położyć się na swoim łóżku i płakać. Siedziałam w tym pokoju i płakałam. Ten człowiek dla zabawy mnie zgwałcił i odebrał mi dziewictwo. Po godzinie wrócił do mnie i kazał mi się ubierać. Zrobiła, jak kazał, a on do mnie podszedł i jeszcze raz związał mi oczy opaską mówiąc, że znam już reguły. Odwiózł mnie samochodem w to samo miejsce, z którego mnie zabrał. Wypchnął mnie z auta i odjechał z piskiem opon. Zdjęłam opaskę i szybko pobiegłam do swojego domu. Weszłam do środka i zamknęłam się w swoim pokoju i płakałam. Nie wychodziłam z niego przez całą noc i przez następny cały dzień. Czułam się brudna, skrzywdzona i wystraszona. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Po tygodniu w końcu odezwałam się do rodziców i powiedziałam im, co się stało. Powiedziałam im tylko, że zostałam zgwałcona. Przez miesiąc nie wychodziłam z domu. Siedziałam całymi dniami w pokoju płacząc. Chciałam odebrać sobie życie, bo nie miałam już siły żyć. Bałam się każdego szelestu, stuknięcia, dotyku. Nie ufałam nikomu, z nikim nie chciałam rozmawiać. W końcu zdecydowałam się, że chcę to zakończyć i uciekłam z domu do lasu i specjalnie przedawkowałam. Chciałam to zakończyć. Chciałam, by ten koszmar w końcu się skończył. Ty mnie uratowałeś, choć ja tego nie chciałam. Byłam pewna, że mi się uda. Czemu to zniszczyłeś? - Mówiłam do niego, płacząc przez cały czas.- Jest mi bardzo trudno, nie wiem jak żyć. Chciałabym, żeby było jak kiedyś, ale już nigdy tak nie będzie. Mam dopiero osiemnaście lat, a moje wszystkie marzenia i cała przyszłość legła w gruzach. Ja nie dam rady, Justin. Dlatego tak się wystraszyłam w tym jeziorze. Myślałam, że jesteś jak ten zboczeniec. Bałam się, że mnie skrzywdzisz... - urwałam, schowałam twarz w rękach i płakałam. Justin zatrzymał samochód na poboczu. Wyszedł z samochodu i podszedł do moich drzwi, otworzył je i pomógł mi wysiąść. Przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Wtuliłam się w niego, dalej płacząc.
- Jenny, bardzo mi przykro. Ja nie wiedziałem. - mówił głaszcząc mnie po włosach. - Jest już ok. Nikt już nigdy cię nie dotknie bez twojej zgody, nikt cię nie skrzywdzi, obiecuje ci to. Dopilnuję tego. - pocałował mnie w czubek głowy. A ja tylko skinęłam głową, dalej szlochając i wtulając się w niego. Cieszyłam się, że komuś się wygadałam. W końcu ktoś wiedział, jak bardzo mnie to boli. Chociaż wszystko do mnie wróciło, to przynajmniej wyrzuciłam ten cały ból z siebie, a Justin był taki kochany, że od razu wiedział, jak mnie pocieszyć. Byłam mu teraz za to bardzo wdzięczna. Może on nie jest aż taki zły, jak myślałam. Nie mogłam się uspokoić i przestać płakać. Jus wycierał moje łzy i gładził moje włosy, uspakajając mnie.
- Dziękuję – wychrypiałam, dalej płacząc.
- Skarbie, nie masz za co dziękować. Jestem tutaj przy tobie i nie zostawię cię samej. Wiem, że nie znasz mnie dobrze, ale możesz mi zaufać. Ja nigdy cię nie skrzywdzę. - powiedział, patrząc na mnie smutno.
-Wiem - powiedziałam smutno dalej tuląc się do niego.
- Jen, jest już szesnasta i powinienem cię odwieść do domu. - powiedział, spoglądając mi w oczy.
- Tak, wracajmy. Rodzice pewnie się martwią. - Stwierdziłam i chciałam już iść do samochodu, kiedy Justin mnie zatrzymał.
- W porządku? Przepraszam, że przeze mnie musiałaś do tego wracać. Gdybym wiedział, nie naciskałbym. - Powiedział smutno.
-W porządku. Nie masz za co przepraszać, jest ok. - uniosłam delikatnie kącik ust i wróciłam do auta. Justin wsiadł za kierownicę i zapalił silnik, wracając na drogę. Zapadła niezręczna cisza. Ja wpatrywałam się pustym wzrokiem w szybę, a Justin skupił się na drodze. Zastanawiałam się, co teraz ze mną będzie. Czy zapomnę w końcu i będę żyć dalej? Czy będę potrafiła być jeszcze szczęśliwa? Myślałam nad tym, jak będzie wyglądała moja znajomość z Justinem. Może jest to początek prawdziwej przyjaźni. Nie wiem, czy kiedykolwiek się w kimś zakocham i czy dopuszczę kogoś do siebie. W tej chwili jest to nie możliwe, za wcześnie. Dalej boli mnie myśl o tym dniu. Nie mogę się pozbierać, mam tylko nadzieje, że mi przejdzie. Dojechaliśmy na parking obok szkoły gdzie Justin zostawił swój samochód. Wysiadłam, by przesiąść się na miejsce kierowcy i wrócić na miejsce. Justin podszedł do mnie i delikatnie się uśmiechnął.
- Czas się pożegnać. Wiem, że to będzie trudne i będziesz tęsknić, ale musimy wracać do domu. Zobaczymy się jutro w szkole, spokojnie. - Zażartował, czym mnie zirytował. On naprawdę kocha to robić.
- Tak, tak nie wytrzymam bez ciebie ani sekundy, jesteś dla mnie jak tlen – każde moje słowo było przesiąknięte sarkazmem.
-Dasz radę. Wiem, że za mną szalejesz, ale co ja na to poradzę. Jestem boski, taki się urodziłem. - Puścił do mnie oczko.
- Tak, tak oszukuj się dalej – zaśmiałam się.- Do jutra - pożegnałam się z nim i już miałam wsiadać do samochodu, kiedy dostałam SMS-a. Wyjęłam telefon z kieszeni i odblokowałam go, szybko czytając wiadomość. Zamarłam. Wiadomość wysłana była z nieznanego numeru o treści, która będzie mnie prześladować przez najbliższy czas. Napisał do mnie „Cześć laleczko, trzymaj się na baczności. Mam ochotę na powtórkę. Wiem, gdzie cię szukać. Szykuj się.”


_____________________________________________________________________________

Jak myślicie? Co teraz będzie z Jennifer? Przyjdzie po nią? Jak Justin zareaguje na tą wiadomość?
Postaram się jutro dodać już 5 rozdział. :)
Jeżeli chcecie bym was powiadamiała o kolejnych rozdziałach "Only Shadow" napiszcie w komentarzach swojego twittera lub numer GG.
Chciałabym jeszcze podziękować mojej kochanej Milenie, że mimo szlabanu wchodzi nielegalnie na komputer i betuje opowiadanie. Kocham cię <3
@changemydream

4 komentarze: