wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 1*

Jednak myliłam się. Las nie był tak dobrym pomysłem, jak myślałam. Dalej tutaj tkwię i jest jeszcze gorzej. Rodzice i przyjaciele dowiedzieli się o mojej próbie samobójczej. To wszystko, co się dzieje, dobija mnie jeszcze bardziej. To miał być koniec. Miałam zapomnieć o strachu, bólu, upokorzeniu. Lecz jak widzę, to dopiero początek. Okazało się, że w ostatniej chwili zostałam uratowana przez pewnego uroczego chłopca, który przeniósł mnie z lasu do szpitala. Nienawidzę go, chociaż nawet nie wiem, kim on jest. Odkąd się obudziłam nie pojawił się ani razu. Jestem zła na siebie, że lepiej się nie ukryłam. Ale co ja mogę teraz na to poradzić? Na moje nieszczęście muszę żyć dalej.
Leżę w tym idiotycznym szpitalu już prawie drugi tydzień i powoli zaczynam wariować. Byłoby całkowicie inaczej gdyby rodzice pozwoliliby mi korzystać tutaj z telefonu lub laptopa. Wtedy to chociaż mogłabym posiedzieć na Twitterze, Facebooku lub jakimkolwiek innym serwisie społecznościowym. Niestety zdaniem mojej mamy to właśnie internet jest jedną z przyczyn mojej depresji. Jej zdaniem jedyne co powinnam w tym momencie robić to rozmawiać z nią i zwierzać się ze wszystkiego co tak bardzo mnie dręczy. Nikt nie potrafi zrozumieć, że właśnie tego próbuję uniknąć. Nie chcę rozmawiać o swoich uczuciach, myślach i o tym co działo się w mojej głowie, kiedy podjęłam swoją decyzję, która ich zdaniem była jedynie błędem w moim życiu. Moim zdaniem było całkowicie inaczej.
Usiadłam na łózko, dalej rozmyślając. Spojrzałam na zegarek, aby sprawdzić godzinę. Jest dokładnie osiemnasta czterdzieści sześć. Za chwilę powinien pojawić się lekarz na wieczorną kontrolę. Miałam jedynie nadzieję, że tym razem nie pojawi się w towarzystwie psychologa wynajętego przez moich rodziców. Mam nadzieje, że te godziny, które przemilczałam w jego towarzystwie dały im trochę do myślenia. Nie chciałam być złośliwa, lecz chciałam dać im do zrozumienia, że nie jestem w stanie rozmawiać z obcym człowiekiem o wszystkim co czuję. Nie wiem czy kiedykolwiek potrafiłabym się na to wszystko zdobyć. Takie rozmowy są dla mnie trudne nawet z bliskimi osobami, a co dopiero z ludźmi, których pierwszy raz widzę na oczy. Na moje szczęście lekarz wszedł na moją salę jedynie z pielęgniarką, która była tutaj częstym gościem.
- Witaj Jennifer, mam dla ciebie bardzo dobrą wiadomość. Dzisiaj zostaniesz wypisana ze szpitala – powiedział posyłając mi szczery uśmiech.
- Naprawdę? Nie żartuje sobie doktor ze mnie, prawda? - zapytałam, nie ukrywając swojego zaskoczenia. Byłam pewna, że będę musiała spędzić w tym miejscu jeszcze przynajmniej tydzień.
- Mówię całkowicie poważnie. Twoje wyniki są bardzo pozytywne, więc nie mamy powodu, aby trzymać cię tutaj dalej. Oczywiście będziesz musiała wracać do nas na obserwacje w wyznaczonych terminach, lecz jak na razie jesteś wolna. Twoi rodzice mogą pojawić się tutaj, w każdej chwili, więc możesz spokojnie zacząć się pakować.
- Dziękuje! - powiedziałam, uśmiechając się szczerze chyba pierwszy raz w tym miesiącu.
- Nie ma za co. Mam nadzieje, że wszystko się u ciebie ułoży. Jesteś silną dziewczyną, nie pozwól innym cię złamać. Do widzenia, Jennifer. - przyjaźnie ścisnął moje ramię i ostatni raz uśmiechając się do mnie wyszedł z sali.
Z ulgą podniosłam się z łóżka i wyciągnęłam spod niego walizkę. Zaczęłam szybko pakować wszystkie swoje rzeczy, które były poukładane na szafce obok mojego łóżka. Chciałam zrobić to jak najszybciej, aby móc się stąd wyrwać jak najszybciej. Szpital nie był miejscem, który należał do listy moich ulubionych.
W ostatnim czasie nie potrafiłam pozbyć się wrażenia, że ktoś bez przerwy mnie obserwuje. Czułam jakby ktoś stał za mną, wpatrując się w każdy mój ruch, lecz kiedy ostatecznie spoglądałam za siebie, nikogo tam nie było. Tak samo było tym razem z jedną małą różnicą. Kiedy zerknęłam w tamtą stronę kątem oka, ujrzałam chłopaka w szybie, znajdującej się na drzwiach. Szybko spojrzałam przed siebie, próbując uspokoić swoje wewnętrzne nerwy. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Zebrałam w sobie całą pewność siebie, którą udało mi się odbudować w ostatnim czasie i znów zwróciłam swój wzrok na drzwi, lecz tym razem nikogo tam nie było. Może tylko mi się zdawało, że ktoś tam stał lub ktoś zatrzymał się przy moich drzwiach przechodząc korytarzem. To nie pierwszy raz, kiedy ktoś się zgubił w tym szpitalu, szukając swoich bliskich.
Spakowałam wszystkie swoje rzeczy znajdujące się na sali, a następnie wzięłam do ręki przygotowane rzeczy i weszłam do łazienki, aby się w nie przebrać. Po ubraniu się szybko przeczesałam szczotką swoje włosy i związałam je wysoko. Wrzuciłam szczotkę do kosmetyczki, podniosłam piżamę do ręki i wyszłam z łazienki. Spakowałam pospiesznie resztę rzeczy do walizki i zamknęłam ją. Rozejrzałam się ostatni raz po sali, sprawdzając czy czegoś przypadkiem nie zapomniałam, ale nie zwróciło mojej uwagi. Podeszłam do łózka i szybko je pościeliłam, aby nie pozostawić po sobie bałaganu. Kiedy już wszystko było sprzątnięte, podeszłam do walizki, postawiłam ją na kółkach i pociągnęłam za rączkę za sobą, wychodząc z pokoju. Ruszyłam korytarzem, kierując się do recepcji, gdzie z pewnością czekali na mnie moi rodzice. Gdy mnie zauważyli, uśmiech wkradł im się na usta. Podnieśli się ze swoich miejsc i ruszyli w moją stronę. Mama od razu mocno mnie do siebie przytuliła, a tato pogłaskał mnie po głowie, stojąc obok. Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się do nich.
- Wracajmy do domu - powiedziałam od razu, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce.
- Tak, wracamy do domu, chodźmy - odparł tato, odwrócił się i ruszył do wyjścia, a my tuż za nim. Na pierwszy rzut oka widziałam po tacie, że coś jest nie tak. Był bardzo spięty, a to nie wróżyło nic dobrego.
Doszliśmy do samochodu i wszyscy zajęliśmy w nim swoje miejsca. Zapieliśmy pasy, a tata odpalił silnik, po chwili ruszając. Cisza, która panowała w samochodzie, ani trochę nie pasowała do moich rodziców, którzy wiecznie próbowali jej unikać. Coś musiało się stać, moi rodzice to najbardziej rozgadane osoby jakie znam, to ani trochę nie jest do nich podobne. Choć wydarzenia ostatniego czasu mogły to zmienić.
- Kochanie... - zaczęła moja mama, przerywając niezręczną ciszę - Musimy ci coś powiedzieć.
- Tak? - zapytałam, przymykając delikatnie oczy z obawy przed najgorszym.
- Stwierdziliśmy z tatą, że nadszedł czas, abyś wróciła już do szkoły. Minęło mnóstwo czasu odkąd ostatni raz się tak pojawiłaś. Masz bardzo dużo zaległości co bardzo nas niepokoi. Uważamy, że jest to lepsze wyjście niż domowe nauczanie. Kontakt z rówieśnikami może dobrze na ciebie wpłynąć i pomóc powrócić ci do normalnego życia.
- Szkoła?! - krzyknęłam w szoku, spoglądając na nich. Wiem, że ostatnio całkowicie zapomniałam o szkole, lecz to nie moja wina, że moje życie potoczyło się w tak złym kierunku. Szkoła była ostatnim miejscem, do którego chcę w tym momencie wrócić. Znam ludzi z mojej szkoły i wiem, że kiedy wszystko wyjdzie oni nie zostawią na mnie suchej nitki. Będę skończona w ich oczach, a moje życie stanie się jeszcze gorsze niż jest dotychczas, jeśli jest to w ogóle możliwe.
- Tak, szkoła. Przykro mi kochanie, wiem, że dużo przeszłaś w ostatnim czasie, ale chcemy dla ciebie jak najlepiej. Nie możemy pozwolić na to, abyś zawaliła ten rok. Raczej nie chcesz powtarzać tego roku, prawda? - zapytał retorycznie, znając moją odpowiedź. - Od jutra wracasz do szkoły, będzie dobrze zobaczysz – powiedział na koniec i zakończył temat, wraz z którym w aucie ponownie zapanowała cisza.
Po pięciu minutach dojechaliśmy pod dom. Była dopiero dwudziesta godzina, a ja czułam się jakby był już środek nocy. Moje oczy mimowolnie zaczęły opadać co jedynie spotęgowało moją chęć znalezienia się w końcu w moim łóżku. Po wejściu do domu ruszyłam schodami na górę do swojego pokoju, pozwalając tacie, aby pomógł mi z moim bagażem. Weszłam do pokoju i pokierowałam rodzica, aby zostawił moje rzeczy pod szafą. Kiedy opuścił mój pokój szybko wyjęłam z walizki swoją piżamę, po chwili się w nią ubierając. Położyłam się do łóżka i z ulgą zamknęłam oczy. Nie minęło zbyt wiele czasu, kiedy zapadłam w głęboki sen.


***

W momencie, kiedy moja noga stanęła na terenie szkoły rozpoczął się prawdziwy koszmar. Rozumiem, że rodzice bali się o moją edukację, ale co ich podkusiło do nagłego wysyłania mnie do szkoły tuż po wyjściu ze szpitala? Nie jestem jeszcze ani trochę gotowa na przebywanie w tym miejscu. Gdybym została w domu mogłabym się oswoić z teraźniejszością, przygotować do spotkania z ludźmi, których okłamywałam przez ostatnie kilka miesięcy. W tym czasie zajęłabym się oglądaniem Iana Somerhaldera, który z pewnością o wiele bardziej by mi pomógł w naprawianiu mojej psychiki, poprzez paradowanie bez koszulki na ekranie mojego laptopa. To by z pewnością było lepszym zajęciem niż siedzenie tutaj przez połowę dnia.
Jestem pewna, że za moment, kiedy przekroczę próg szkoły, znajomi obsypią mnie milionem pytań. Mówiąc znajomi mam na myśli moją przyjaciółkę i jej świtę, która toleruje mnie ze względu na nią. Od wczorajszego dnia zaczęłam się zastanawiać nad tym czy cała szkoła już została poinformowana o tym co się stało. Rzadko kiedy takie sensacje pozostawały w tajemnicy, ponieważ i tak w końcu ktoś dowiaduje się prawdy i przekazuje ją dalej. Rodzice kilka dni temu rozmawiali z dyrektorem, który zapewnił ich, że każdy z nauczycieli zostanie poinformowany o całej sytuacji, dzięki czemu będą zwracali na mnie większość swojej uwagi, abym nie popełnić kolejnego głupstwa. Tak to właśnie o tym koszmarze mówiłam,
Kiedy doszłam do głównego wejścia i weszłam do szkoły na szczęście nikogo z osób, które znam nie było w pobliżu, więc chociaż ta jedna przerwa minie mi w spokoju. Zaczęłam iść w stronę sali, w której miała odbyć się moja pierwszą lekcję. Kierowałam się korytarzem wzdłuż szafek, przy których stały grupy ludzi. Obserwowałam ich próbując wymyślić choć jeden powód skąd oni biorą siłę na to ciągłe szczęście, które ich wypełnia. Naprawdę przez cały ten czas uśmiechają się tak szeroko jakby wygrali miliony na loterii. Przed oczami mignął mi chłopak, który szczególnie zwrócił moją uwagę. Byłam na sto procent pewne, że gdzieś już go widziałam i to na pewno nie była szkoła. Opierał się o szafkę numer 112 i rozmawiał z chłopakiem,wyglądającym na typowego sportowego idiotę. Pytanie tylko gdzie go widziałam?
Minęłam chłopaka, lecz dalej nie mogłam wybić ze swoich myśli wrażenia, że gdzieś go widziałam w ostatnim czasie. Nagle stanęłam jak wryta, odwracając swoją głowę znów w jego kierunku. Teraz już doskonale wiedziałam skąd znam tą twarz. To chłopak, który mnie uratował. Spojrzałam w stronę gdzie stał, lecz tym razem był odwrócony do mnie plecami, oddalając się z pewnością w stronę swojej klasy. Nie mogłam tego tak pozostawić. Musiałam sprawdzić czy mam rację, więc odwróciłam się i ruszyłam w ślad za nim. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, aby sprawdzić, ile jeszcze pozostało mi czasu do dzwonka, aby nie spóźnić się na zajęcia już w pierwszym dniu powrotu. Zostało około pięciu minut przerwy, więc jeśli trochę przyśpieszę uda mi się wrócić na czas. Schowałam telefon i uniosłam wzrok przed siebie. Zatrzymałam się, widząc, że chłopak zniknął w momencie, kiedy na chwilę spuściłam go z wzroku. Obejrzałam się dookoła, chcąc znów go odnaleźć, ale nigdzie go nie było. Westchnęłam cicho i znów zawróciłam, mając zamiar dać sobie spokój, lecz nagle poczułam dłoń zaciskającą się na moim ramieniu. W mgnieniu oka zostałam pociągnięta do bocznego korytarza, który na moje nieszczęście był w tym momencie całkowicie opuszczony. Poczułam na plecach chłód ściany, kiedy osoba winna tego całego zdarzenia stanęła przede mną. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe, a ja zmusiłam się do uniesienia wzroku. Przez moje ciało przeszła fala zaskoczenia, kiedy osobą znajdującą się przede mną okazał się ten sam brunet, którego przed chwilą żałośnie śledziłam.
- Szukałaś mnie? - zapytał przyciszonym głosem, uśmiechając się w sposób, którego w życiu nie zdołam zapomnieć.

10 komentarzy:

  1. To jest ŚWIETNE!!! Może się powtórze, ale kocham to opowiadanie! Tego się nawet nie da opisać xD czekam na następny :*
    Lama XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ! Zabieram się za drugi <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne.. :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczynam czytać i powiem że podoba mi się jak na początek

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam prolog i pierwszy rozdział i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba! Jak będę miała więcej czasu to przeczytam resztę, bo rozdziałów jest naprawdę sporo. : )

    @swaggabiebah

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się ciekawie :) Czytam dalej bo jestem ciekawa jej reakcji , fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam od nowa :'))

    OdpowiedzUsuń