poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Prolog

Śmierć to jedyne o czym myślałam przez ostatni miesiąc. Byłam gotowa to zrobić po tym, co się stało. Nie potrafię tego wymazać ze swojej pamięci, nie potrafię zapomnieć o tym, jak jego ręce bezkarnie dotykały mojego ciała. Ten obleśny... Nie Jen, nie myśl już o tym. Nie rozumiem dlaczego zdarzyło się to właśnie mnie. Mam osiemnaście lat i całe życie przed sobą, a ten bydlak kompletnie je zrujnował. Zostałam zgwałcona. W wieku osiemnastu lat zostałam brutalnie zgwałcona, a sprawca uciekł i nie poniósł za to kary. Nie mogę pozbyć się uczucia strachu. Każdej nocy przeżywam to na nowo i na nowo. Budząc się w nocy z krzykiem znów przenoszę się myślami do tamtej okropnej nocy. Czuję bezradność i obrzydzenie do samej siebie. Nie potrafię poradzić sobie z własnymi myślami. Nie potrafię już być sobą.
Minął już miesiąc, a ja nie potrafię się z tego otrząsnąć. Nie mogę zapomnieć. Jedyne wyjście, które pomoże mi uciec od tej całkowitej imitacji życia to śmierć. Nie znam, żadnego innego sposobu, aby móc pozbyć się całego bólu, wstydu, a także strachu, który nie opuszcza mnie ani na sekundę. To nie jest życie, które powinna prowadzić dziewczyna w moim wieku, a ja nie mam siły, aby wytrzymać dłużej choć jeden dzień na tym chorym świecie. Boję się ludzi, przyjaciół, mężczyzn, nawet własnego ojca. Nie potrafię wyjść z domu bez uczucia, że on wciąż jest gdzieś blisko. Jedyne co w tej chwili wiem to to, że moje stare życie już nigdy nie wróci do normalnego stanu. Dlatego podjęłam decyzję. Nadszedł czas, aby pozbyć się cierpienia.
Wstałam i podeszłam do szafy, następnie wyciągając z niej swoją czarną, skórzaną kurtkę i czarne trampki marki Convers. Ubrałam się i ostatni raz spojrzałam w lustro. Pierwsza myśl jaka przyszła mi to głowy to myśl o tym, że to nie jestem ja. To nie jest ta uśmiechnięta Jennifer West, która tak cholernie mocno kochała swoje życie. Widać w niej tylko dziewczynę, która straciła swoją duszę. Oczy, które kilka miesięcy wcześniej tryskały szczęściem, są puste. Nie ma już tego błysku entuzjazmu, z którym podchodziła do życia.
Zeszłam po cichu na dół, aby nie obudzić śpiącego taty na kanapie przed włączonym telewizorem. Mamy nie było w domu, ponieważ obecnie była na nocnej zmianie, z której wróci dopiero o szóstej rano, więc to idealna pora na ucieczkę. Weszłam do kuchni i otworzyłam szafkę z lekarstwami. Delikatnie zaczęłam przeszukiwać półki, aby odnaleźć tabletki nasenne, które zazwyczaj leżały między lekarstwami mamy. Po ich odnalezieniu wzięłam ze sobą całe pudełeczko i jedną butelkę wody ze zgrzewki znajdującej się obok szafki, a następnie schowałam wszystko do torby, zawieszonej przez moje ramie. Bezszelestnie skierowałam się do wyjścia, mając nadzieje, że nie przebudzę w tym czasie rodzica. Odwróciłam się za siebie, aby móc spojrzeć ten ostatni raz na osobę, która za wszelką cenę starała się sprawić, aby moje życie było takie jak sobie wymarzyłam. Moje serce ścisnęło się, kiedy poczułam kolejną falę łez na swoich policzkach. Wiem, że złamię im tym serce, ale ich córka już nie istnieje. Zginęła już w dniu, kiedy postanowiła samotnie wrócić do domu o późnej porze.
Wzięłam głęboki oddech i wyszeptałam ciche „Przepraszam” w stronę taty. Przez głowę przeszła mi myśl, że powinnam napisać im ostatni list z wytłumaczeniem i pożegnaniem, lecz wiem, że nie potrafiłam skleić ze sobą żadnych zdań. To co chcę zrobić nie jest możliwe do wytłumaczenia. Żadne słowa nie będą w stanie opisać tego co się ze mną dzieje. Żadne słowa nie znieczulą ich bólu, kiedy dowiedzą się o stracie. Zamknęłam oczy i pewnie ruszyłam do wyjścia z domu. Mój czas ciągle ucieka, a ja nie mogę go zbyt dużo zmarnować. Miałam zamiar udać się gdzieś, gdzie nikogo na pewno nie będzie o tej porze. Nie chciałabym zostać przyłapana, nie potrafiłabym im spojrzeć w oczy i móc powiedzieć „tak, chciałam to zrobić”. Znałam miejsce, które na pewno w tym czasie na pewno nie jest jednym z tych miejsc, do których udają się ludzie w nocy. Tak, to ten sam las, do którego nigdy w życiu nie odważyłabym się wejść o tak późnej godzinie. Natomiast dzisiaj nie czułam strachu, bardziej szczęście, jeśli tak można nazwać to uczucie.
Po drodze do lasu obracałam w ręce pudełeczko z tabletkami zastanawiając się, czy jestem na to gotowa. Ale ja już doskonale znałam odpowiedź. Wiem, że muszę to zrobić, lecz dalej wątpliwości nawiedzały moje myśli. Nie chcę nikogo zranić moim czynem. Wiem, skrzywdzę moich rodziców. Będą kompletnie załamani, kiedy dowiedzą się co stało się w chwili, kiedy byłam poza ich nadzorem, ale wiem także, że czas leczy rany i w końcu uda im się o mnie zapomnieć. W ostatnim czasie i tak, nie zwracali na mnie większej uwagi. Praca stała się dla nich najważniejsza, odkąd dowiedzieli się o całym tym incydencie. Myślałam, że to sprawi, że nie opuszczą mnie na krok, lecz czuję jakby oni zaczęli się mnie wstydzić. Możliwe jest to, że brzydzą się mnie po tym co on mi zrobił. Nie dziwię im się, ponieważ ja czuję do siebie to samo, lecz są moimi rodzicami. Myślałam, że będą mnie bezgranicznie wspierać, natomiast w naszym domu nastała cisza. Rozmowy, które zawsze rozbrzmiewały w naszym domu, ucichły. Pojawiły się szepty, które cichły, kiedy tylko pojawiałam się w zasięgu ich wzroku. Krok, który jako pierwszy podjęli to zapisanie mnie do psychologa, ale ja nawet nie miałam zamiaru do niego chodzić. Co on zdziała? Dzięki niemu przestanę się bać? To nie jest człowiek, który zdziała cuda, a powrót do tamtych zdarzeń na pewno nie jest czymś co mi pomoże. Nie chcę bez przerwy przez to przechodzić. Chcę jedynie zapomnieć. To wszystko czego pragnę, lecz nikt mi tego nie ułatwia. Ciągłe pytania czy wszystko ze mną w porządku są bezcelowe. Wystarczy jedno spojrzenie na mnie, aby upewnić się w tym, że nic nie jest w porządku. Już nigdy nic nie będzie w porządku
Zanim się obejrzałam, znajdowałam się już na skraju lasu. Było ciemno, a każdy element tego miejsca był przerażający. Mój wzrok był już przyzwyczajony do ciemności, lecz to nie sprawiło, że strach zawitał mnie z szyderczym uśmiechem. Westchnęłam cicho i ostrożnie ruszyłam między drzewami, szukając miejsca, znajdującego się na tyle daleko stąd, aby nikt nie miał możliwości mnie teraz zatrzymać. Po pewnym czasie, w końcu zrezygnowałam z dalszego marszu i postanowiłam, że właśnie tutaj wszystko się stanie. Zauważyłam wielki kamień znajdujący się pod drzewem, na którym spokojnie mogłabym usiąść. Dalej obracając pudełeczko w palcach, rozejrzałam się dookoła, sprawdzając czy na pewno jestem tutaj całkowicie sama. Kiedy nikogo nie ujrzałam, spojrzałam na zegarek. Było w pół do trzeciej. Jestem pewna, że nikt nie jest na tyle głupi, aby kręcić się tutaj o tej porze.
Przeniosłam znów swój wzrok na pudełko i w końcu zdobyłam się na to, aby je otworzyć. Wysypałam całą zawartość opakowania na swoją dłoń, nie zważając na to, że wiele z nich ześlizgnęło się z mojej dłoni i spadło na ziemię.
- Chyba to jest właśnie pora na ostatnie słowa – szepnęłam cicho, przygryzając delikatnie swoją wargę. Zły mimowolnie spływały po moich policzkach, a ja nie potrafiłam ich zatrzymać. - To nie tak miało się skończyć.
Ostatni raz postanowiłam przemyśleć wszystko jeszcze raz, chcąc być pewna swojej decyzji. Zaraz nie będzie odwrotu. Jednak nie musiałam zastanawiać się nad tym długo. Wiedziałam co ma teraz nastąpić i wiedziałam, że innej drogi nie chcę i nie jestem w stanie wybrać.
Opuszkami delikatnie przejechałam po tabletkach, znajdujących się na mojej lewej ręce. Zacisnęłam pięść i spojrzałam w górę, aby po raz ostatni ujrzeć blask gwiazd, które dawniej, każdego dnia oglądałam ze swoją rodziną.
- Żegnaj Jenny, to już koniec naszej historii – szepnęłam ze smutkiem, a następnie uniosłam dłoń do swoich ust. Odchyliłam delikatnie głowę do tyłu, aby wsypać wszystkie tabletki do swoich ust. Odkręciłam szybko butelkę wody i napiłam się z niej, aby móc przełknąć je wszystkie. Teraz tylko pozostało mi czekać na koniec. Usiadłam na kamieniu i oparłam się plecami o drzewo. Myślałam, że w ostatnich chwilach mojego życia będę przerażona, lecz czułam dziwną ulgę. Moje ciało było rozluźnione, a myśli oddalone od wszystkiego co złe. Czułam błogi spokój, którego nie czułam od dłuższego czasu.
Wyjęłam telefon z kieszeni spodni i zaczęłam pisać krótkiego SMS-a skierowanego do moich rodziców o treści „Przepraszam za wszystko. Kocham was ponad wszystko.” Wiem, że może to nie jest wiadomość, która ich w jakikolwiek sposób zadowoli, lecz chcę, aby wiedzieli, że naprawdę ich kocham i nigdy nie przestałam. Wysłałam wiadomość i schowałam telefon z powrotem do kieszeni. Zamknęłam oczy i odprężyłam się, wciąż czekając na koniec. Usiadłam prosto, kiedy do moich uszu doszedł odgłos szeleszczących liści. Odwróciłam się i ujrzałam czyjąś sylwetkę, lecz zanim zdążyłam w jakikolwiek zareagować, moje oczy powolnie zaczęły się zamykać, a ja osunęłam się z powrotem na drzewo. Nicość pochłonęła moją duszę już na zawsze.

***

Blask słońca przedzierający się przez okno nie pozwolił mi zostać w krainie słów i zmusił mnie do powrotu do prawdziwego życia. Delikatnie otworzyłam oczy, próbując przyzwyczaić je do światła. Krótkie ziewnięcie opuściło moje usta. Wbiłam swój wzrok w sufit, lecz coś nie dawało mi spokoju. Coś tutaj całkowicie nie pasowało. To nie ten sufit, który oglądałam każdego ranka po przebudzeniu się. To nie jest dobrze znany mi pokój, w którym budzę się każdego dnia. Obudziłam się w miejscu, którego zdecydowanie nie znałam. Zaczęłam rozglądać się dookoła, będąc bardziej niż zdezorientowana. Nagle rozszerzyłam oczy, kiedy zdarzenia poprzedniej nocy zawitały w mojej głowie. Powolne pożegnanie się z rzeczywistością i nicość, która mnie pochłonęła. Czy właśnie tak wygląda życie po śmierci?

____________________________
@biebllins

6 komentarzy:

  1. Boże, to jest piękne! <33
    Z początku smutnie. Ciekawość mnie zżera kto ją zabrał z lasu.^^
    Czekam na dalszy ciąg. Już nie mogę się doczekać.
    Piszesz świetnie. ;3

    @Paulaaxpp

    +Proszę, wyłącz weryfikację obrazkową przy dodawaniu komentarzy. Dzięki. =)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest świetne!! Kocham; Ciebie, to opowiadanie i twoją świetną betę, która wkurzyła się bo pominęła dwa błędy.... W dodatku stylistyczne, czyli rzecz biorąc mało ważne, ale jest.
    Według mnie świetnie piszesz i mam nadzieję, że dużo osób odwiedzi ten blog i przeczyta te zarąbiste opowiadanie :*
    Pozdro, Lama XD

    OdpowiedzUsuń
  3. To najlepszy prolog jaki KIEDYKOLWIEK w życiu widziałam, serio masz talent. Zazdroszczę Ci go, sama piszę bloga (http://famewonthelpyou.blogspot.com/) ale ani trochę nie jest tak wspaniały jak twój, z czego mi przykro, czytam dopiero prolog,ale zajmuje się za czytanie dalej, może się czegoś nauczę od ciebie : )
    @DamePalvin na tt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje naprawdę to dla mnie dużo znaczy <3

      Usuń
  4. Świetny wstęp ;) Zabieram się za czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże! To jest świetne :*** masz genialny sposób pisania, a tekst bardzo wciąga,! nie mam nic do powiedzenia jak:CUDO<3 Justyna:)

    OdpowiedzUsuń